Mokotowscy śledczy szukają mężczyzny, który molestował pasażerkę autobusu linii nr 218. Korzystając z okazji, że pokrzywdzona stała do niego tyłem, kilka razy wsadził rękę pod jej sukienkę, a gdy wysiadła z pojazdu, śledził kobietę.

Policjanci z mokotowskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów prowadzą dochodzenie w sprawie doprowadzenia pokrzywdzonej do poddania się innej czynności seksualnej pasażerki autobusu komunikacji miejskiej.

Policja prosi o informacje

Jak podaje policja, "mężczyzna wbrew woli pokrzywdzonej kilkukrotnie włożył jej rękę pod sukienkę". Na stronie mokotowskiej policji opublikowano zdjęcie z monitoringu.

Jeśli ktoś rozpoznaje tego mężczyznę lub był świadkiem zdarzenia, proszony jest o pilny kontakt z policjantami przy ul. Malczewskiego 3/5/7 w Warszawie - zaapelował podkom. Robert Koniuszy.

Do zdarzenia doszło 18 maja około godziny 20 w autobusie linii 218, jadącym w kierunku stacji metra Wilanowska w momencie, kiedy zatrzymał się na przystanku Metro Wierzbno 06.

Osoby, które mogą mieć jakiekolwiek informacje na temat tożsamości podejrzanego mężczyzny lub jego obecnego miejsca pobytu, albo były świadkami tego zdarzenia, proszone są o kontakt osobisty, lub telefoniczny z policjantami z wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu w siedzibie jednostki przy ul. Malczewskiego 3/5/7 na warszawskim Mokotowie. Informacje można przekazać, dzwoniąc na numery 47 72 392 50 lub 47 72 392 52 (czynne całą dobę) albo 47 72 392 24 od poniedziałku do piątku od godz. 8 do 16 lub mailowo na adres: oficer.prasowy.krp2@ksp.policja.gov.pl.

Śledził kobietę

Publikowany na zdjęciach mężczyzna wykorzystał fakt, że pokrzywdzona stała przy drzwiach wyjściowych odwrócona do niego tyłem. Wówczas kilkukrotnie włożył jej rękę pod sukienkę, dotykając uda - podkreślił oficer prasowy mokotowskiej policji.

Dodał, że pokrzywdzona kobieta wysiadła z autobusu na przystanku ul. Racjonalizacji i poszła w kierunku ul. Konstruktorskiej. Sprawca cały czas szedł za nią, dopiero po groźbie wezwania policji, poszedł w innym kierunku.