Niewiele brakowało a maturzysta z Radomia nie zdążyłby na egzamin, bo popsuł się autobus. Pracownik MPK, widząc zdenerwowanego ucznia, zaproponował mu podwiezienie do szkoły. Zdążyli w ostatniej chwili.

O wielkim szczęściu może mówić pewien maturzysta z Radomia. Mógł nie zdążyć na egzamin, bo popsuł się autobus, którym miał dojechać do szkoły - na szczęście pomógł mu pracownik MPK - informuje "Gazeta Wyborcza".

Uczeń Zespołu Szkół Technicznych na egzamin podstawowy z języka angielskiego wyszedł z domu ponad godzinę przed rozpoczęciem testu. Wsiadł do autobusu linii nr 23 w kierunku Wólka Klwatecka i spokojnie jechał w kierunku szkoły. Niestety podróż nagle została przerwana. Na jednym z przystanków kierowca poinformował pasażerów, że pojazd ma awarię. Zadzwonił więc do dyspozytorni MPK. Pracownik, który przyjechał samochodem pomocy technicznej, stwierdził, że autobus nie nadaje się do dalszej jazdy. 

Tymczasem do rozpoczęcia egzaminu maturalnego pozostało 10 minut. Pan z dyspozytorni MPK, widząc zdenerwowanego maturzystę, zaproponował mu podwiezienie do szkoły. Zdążyli w ostatniej chwili. 

Gdyby nie pomoc pracownika MPK, musiałbym zdawać maturę z angielskiego w drugim terminie w czerwcu. To były ogromne emocje, ale dzięki temu panu udało się - napisał Jakub Krzysztof Moroz, uczeń Zespołu Szkół Technicznych. Na Facebooku zamieścił podziękowania dla swojego wybawcy.  

Okazało się potem, że pan Jakub egzamin napisał z dobrym wynikiem, o czym również poinformował w mediach społecznościowych. 

Pan z MPK, który pomógł maturzyście, to długoletni pracownik przedsiębiorstwa. Wcześniej był kierowcą, teraz zajmuje się usuwaniem awarii pojazdów.