Uproszczenie procedur i jak najszybsze przekazanie pacjenta na blok operacyjny, a w efekcie - uratowanie jego życia. To główne założenie szkoleń dla personelu medycznego, które odbywają się cyklicznie w Centrum Symulacji Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Specjaliści z zakresu medycyny pola walki dzielą się w ich trakcie swoją wiedzą z lekarzami, którzy na co dzień pracują w warunkach ambulatoryjnych. W środę w takim szkoleniu wzięli udział medycy ze szpitala w Hajnówce na Podlasiu.
Niewielki powiatowy szpital w Hajnówce, od kilku lat pracuje na podwyższonych obrotach. Trafiają do niego także poszkodowani żołnierze i funkcjonariusze, strzegący wschodniej granicy. To właśnie personel tej placówki stoczył walkę o życie polskiego żołnierza, ugodzonego nożem przez jednego z migrantów, próbujących nielegalnie szturmować ogrodzenie na granicy z Białorusią.
Od zeszłego roku, od sierpnia, odkąd zaczęliśmy współpracować z Wojskowym Instytutem Medycznym - jedną z form współpracy i rozwijania możliwości również naszego szpitala, był pomysł o szkoleniu z zakresu resuscytacji i z zakresu technik chirurgicznych przy znacznych urazach na polu walki - wyjaśnia chirurg, dr n.med. Tomasz Musiuk, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Powiatowego w Hajnówce.
Od czterech lat ta placówka przyjmuje migrantów w stanach zagrożenia życia, którzy nielegalnie próbują przedostać się do Polski, ale jest też głównym zapleczem medycznym dla setek żołnierzy i funkcjonariuszy, strzegących granicy.
Na szczęście tych przypadków ciężkich, urazowych, związanych rzeczywiście z urazami pola walki nie mamy tak wiele. Natomiast jesteśmy świadomi tego, że niestety musimy być gotowi na takie ewentualności i na występowanie coraz większych zagrożeń tego typu. I to do takiego tła naszej codziennej pracy, obsługi pacjentów "sorowych", ambulatoryjnych oraz szpitalnych, doszedł nam jeszcze bardzo duży zakres pacjentów, których urazy, również urazy pola walki, są związane z wykonywaniem przez nich pracy - dodaje dr Musiuk.
Szpital w Hajnówce musiał wejść w tryb pracy na podwyższonych obrotach, mimo braków w personelu. Placówka wciąż ma wakaty, medycy muszą więc brać dodatkowe dyżury. Jesteśmy z Podlasia, musimy dać radę - uśmiecha się dyrektor placówki.