Ponownego rozpatrzenia protestu wyborczego dotyczącego korupcji wyborczej w Wałbrzychu domaga się Patryk Wild, jeden z trzech kandydatów na prezydenta tego miasta. Wild złożył dziś apelację do świdnickiego sądu, który w styczniu odrzucił jego protest.

Zdaniem Wilda, podczas II tury wyborów w Wałbrzychu doszło do korupcji - głosy na rzecz Platformy Obywatelskiej miało kupować kilka osób, za niewielkie kwoty pieniędzy czy worek ziemniaków. W toku procesu Wild przyznał jednak, że osobiście nie był świadkiem tego typu zachowań.

Wild (Stowarzyszenie Obywatelski Dolny Śląsk, które w ostatnią sobotę powstało ze Stowarzyszenia Dolny Śląsk XXI) jako pierwszy złożył w Sądzie Okręgowym w Świdnicy protest wyborczy. Domagał się w nim ponownego rozpisania wyborów do rady miasta, powiatu i wyborów na prezydenta miasta.

Ostatecznie w połowie stycznia świdnicki sąd protest oddalił, tym samym uznając wybory w Wałbrzychu za ważne. Sąd uznał, że z materiałów przedstawionych na sali sądowej nie wynika, aby podczas wyborów doszło do nieprawidłowości. Wild - zdaniem sądu - podał same "poszlaki i domniemania".

Z kolei Wild w swojej apelacji pisze, że sąd postąpił niesłusznie odrzucając proponowane przez niego wnioski dowodowe. Chciałem, aby sąd zapoznał się z dowodami gromadzonymi przez Prokuraturę Okręgową w Świdnicy, która prowadzi śledztwo dotyczące korupcji wyborczej w Wałbrzychu - powiedział Wild. Dodał, że sąd powinien przesłuchać świadków, którzy zeznają w toku śledztwa.

Sam nie mogę zapoznać się z dowodami zgromadzonymi przez prokuraturę, ale sąd mógłby to zrobić. Nie zdecydował się jednak - mówił Wild.

Pod koniec stycznia Prokuratura Okręgowa w Świdnicy, która prowadzi śledztwo dotyczące korupcji wyborczej w Wałbrzychu, postawiła zarzuty sześciu osobom. Miały one nakłaniać do głosowania na konkretny komitet wyborczy. Ewa Ścierzyńska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Świdnicy powiedziała, że podejrzani nakłaniali do głosowania "nie na jedną osobę, lecz kilka". Grozi im do 5 lat więzienia.