Za trzy i pół tygodnia wybory. Przygotowują się do nich także nasi rodacy mieszkający za granicą i polskie placówki dyplomatycznie. Łącznie powstaną 402 komisje wyborcze. To o ponad 80 więcej niż cztery lata temu. Tylko w samej Wielkiej Brytanii będzie ich 75. Będą miały tylko 24 godziny na policzenie głosów.

Między innymi dlatego liczba komisji podczas tegorocznych wyborów jest tak olbrzymia. By jej członkowie mogli komfortowo policzyć głosy w tym czasie, głosujących w każdej nie powinno być więcej niż 2 tys. 

Warto przed dokonaniem rejestracji sprawdzić w systemie e-wybory, ilu już ludzi zarejestrowało sie w danej komisji i wybrać taką, w której jest najmniej - apeluje konsul generalny RP w Londynie Mateusz Stąsiek.

Utrudnienia w tym roku będą podwójne. Choć 24-godzinny termin na sfinalizowanie raportu komisji jest taki jak cztery lata temu, inaczej będą liczone głosy. Tym razem komisje nie będą mogły się dzielić na podgrupy - dodaje konsul Stąsiek. Oznacza to, że głosy będą liczone bardziej dokładnie, ale też może to zabrać więcej czasu. 

Wśród ludzi, którzy znajdować się będą w komisjach, pojawiły sie głosy sugerujące, że by zdążyć z wynikami wyborów parlamentarnych, gdy zajdzie taka konieczność z uwagi na upływ czasu, głosy w wyborach do Sejmu i Senatu będą liczone najpierw kosztem liczenia pytań referendalnych. 

Na tym etapie polskie placówki dyplomatyczne skupiają się na kompletowaniu składu komisji wyborczych. To wymaga dużego zaangażowania Polonii. W każdej komisji zasiada 13 członków. Do tego wybierani też będą mężowie i damy zaufania, którzy nadzorować będą przebieg głosowania. 

Data, o której warto pamiętać, to 10 października - kiedy to mija termin rejestracji w spisie wyborców. Można go dokonać drogą elektroniczną w systemie, e-mailem lub nawet osobiście. Istnieje pewna znacząca różnica między wyborami organizowanymi za granicą, a procedurą w kraju - Polacy mieszkający poza granicami nie mogą głosować korespondencyjnie. 

Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych 98 tys. Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii dokonało rejestracji w spisie wyborców. Do urn pofatygowało się 89 tys. naszych rodaków. Na Wyspach KO dostała 36,93 proc. głosów, Lewica 23,1 proc., PiS 20,27 proc., Konfederacja 15,42 proc., a PSL 4,28 proc.