Jeden plac. Dwa polityczne happeningi. Po jednej stronie placu Jarosław Kaczyński, po drugiej Janusz Palikot. W Lublinie obaj polityczni przeciwnicy zorganizowali swoje wiece.

Polsce potrzebna jest uczciwa rozmowa, a nie wojna - przekonywał kandydat PiS na prezydenta. Według Jarosława Kaczyńskiego Lublin to miasto-symbol, gdzie zawarto Unię Lubelską, która dała Polsce "potęgę, sukces polityczny, moralny, cywilizacyjny. Jego zdaniem przed wyborcami stoi wybór pomiędzy "radykalną koncepcją społeczną" Platformy Obywatelskiej a "koncepcją społecznej gospodarki rynkowej, zrównoważonego rozwoju", której on jest gwarantem.

Konkurencja w wyborach prezydenckich jest z natury rzeczy personalna, bo są pojedynczy kandydaci. Dzisiaj mamy ich dziesięciu. Natomiast za tymi nazwiskami, tymi osobami, tymi osobowościami kryją się także programy; kryją się różne koncepcje kraju, różne koncepcje Polski i trzeba o tym także wiedzieć. Trzeba wiedzieć, nie tylko między jakimi osobami wybieramy, ale także między jakimi koncepcjami - powiedział kandydat PiS na wiecu wyborczym w Lublinie.

Janusz Palikot pojawił się na swoim happeningu, zanim na mównicę po swojej stronie placu wyszedł Jarosław Kaczyński. Poseł PO przekonywał, że Bronisław Komorowski jest "ponadpartyjnym" kandydatem na prezydenta. Zaznaczył, że nie wierzy w przemianę Jarosława Kaczyńskiego. Nazwał go "Jarkiem podróbką". Na zakończenie wystąpienia Palikot wezwał swoich sympatyków do rozejścia się. Uczestnicy wiecu posła PO skończyli spotkanie, gdy na mównicę wszedł Jarosław Kaczyński.