Napisy "Za Moskwę" i "Za Kreml" widniały na fragmentach dronów zestrzelonych przez ukraińską obronę powietrzną nad Odessą. Rosja wysłała w nocy "armię" dronów produkcji irańskiej, w odwecie za rzekome zaatakowanie Kremla przez Kijów.

W nocy alarmy powietrzne ogłoszono dla niemal całej Ukrainy. Syreny zawyły w obwodach czernihowskim, sumskim, charkowskim, dniepropietrowskim, zaporoskim, kirowohradzkim i połtawskim.

Także władze w Kijowie ostrzegały przed groźbą ostrzału Rosjan.

Do kilku eksplozji doszło w Odessie, wybuchy słychać było również w Zaporożu.  

"Za Moskwę" i "Za Kreml" na dronach w Odessie

Szef administracji wojskowej ukraińskiej stolicy Serhij Popko poinformował później, że siły obrony powietrznej Ukrainy zestrzeliły wszystkie rosyjskie drony i rakiety, które w nocy zaatakowały Kijów. Nie było ofiar wśród ludności cywilnej ani zniszczeń obiektów mieszkalnych i infrastruktury.

Z kolei dowództwo sił "Południe" poinformowało, że tej nocy ukraińskie wojska zestrzeliły 12 z 15 dronów szturmowych Shahed, które zaatakowały Odessę.

Trzy drony uderzyły w akademiki. Wybuchł pożar, który szybko został ugaszony. Nikt nie został ranny.

Według ukraińskiej armii na dronach, które zaatakowały Odessę, były namalowane napisy "za Moskwę" i "za Kreml".

Odwet za rzekomy atak na Kreml

Nocny atak dronów na Kijów i Odessę można więc traktować jak mało skuteczny odwet za rzekomy zamach na Kreml. Moskwa oskarżą o niego Kijów, który kategorycznie zaprzecza. 

Według analityków z Instytutu Studiów nad Wojną ten atak był najpewniej upozorowany przez Rosjan, by mobilizować społeczeństwo przed 9 maja, czyli obchodzonym w Rosji Dniem Zwycięstwa.