Wypowiedź sekretarza stanu USA Marco Rubio o możliwym ograniczeniu zaangażowania Stanów Zjednoczonych w sprawę Ukrainy wywołała poruszenie na świecie. Były ambasador Polski w Ukrainie Jan Piekło w rozmowie z Radiem RMF24 przekonuje jednak, że sytuacja jest bardziej złożona. "Jeżeli USA wycofają się z Ukrainy, to będzie to sygnał dla Chińczyków, że Ameryka jest słaba i np. mogą zająć Tajwan" - stwierdził gość Tomasza Terlikowskiego.
- Słowa Marco Rubio o możliwym wycofania USA z roli mediatora między Ukrainą a Rosją wzbudziły niepokój w światowych mediach.
- Były ambasador Jan Piekło podkreśla, że w Waszyngtonie ścierają się różne frakcje, a deklaracje Rubio są elementem szerszej strategii.
- Rosja, według Piekły, nie jest zainteresowana pokojem, co potwierdzają ostatnie działania militarne i dekret mobilizacyjny Putina.
- Zdaniem byłego dyplomaty, USA nie zamierzają wycofać się z Ukrainy, a ewentualne ustępstwa byłyby sygnałem słabości wobec Chin.
- Z dalszej części artykułu dowiesz się, co zdaniem byłego ambasadora oznaczają postępy w negocjacjach dotyczących umowy surowcowej oraz jak mogą wpłynąć na relacje międzynarodowe.
W najbliższych dniach powinniśmy ustalić, czy (pokój) jest osiągalny w ciągu kilku tygodni, czy też nie. Jeśli jest, to zaangażujemy się w to. Ale jeśli nie, to mamy też inne priorytety - powiedział sekretarz stanu USA Marco Rubio dziennikarzom przed odlotem z paryskiego lotniska Bourget, gdzie rozmawiano nt. wojny w Ukrainie. Te słowa wywołały sporą konsternację w światowych mediach. Czy oznaczają, że Stany Zjednoczone przestaną wspierać Ukrainę w dążeniach do zawarcia pokoju? Gość Radia RMF24 były ambasador Polski w Ukrainie Jan Piekło przekonywał, że na całą sprawę trzeba patrzeć szerzej.
Jan Piekło stwierdził, że w Waszyngtonie są dwie frakcje: prorosyjska, do której należy Steve Witkoff i taka, która chce nacisków na Rosję - do której zalicza się Marco Rubio i gen. Kellogg.
Wygląda na to, że po tej krwawej Niedzieli Palmowej i kolejnych atakach na Charków i na Sumy Rosja nie jest zainteresowana żadnym pokojem - podkreślił. Dodał, że przecież Władimir Putin wydał w ostatnim czasie dekret mobilizacyjny, co jest kolejnym dowodem na to, że Rosja chce kontynuować wojnę.
Były ambasador Polski w Kijowie nie chciał się jednak zgodzić z poglądem, że Stany Zjednoczone, niczym Piłat w Wielki Piątek, umywają ręce od tragedii Ukrainy. Wygląda raczej na to, że stanie się to, co Trump zapowiadał: Jeżeli Rosja nie będzie chciała współpracować, to nałożymy na nią takie sankcje, że się nie pozbiera i USA zaopatrzą Ukrainę.
Jan Piekło twierdził, że w tej sprawie ważny jest właśnie kontekst wcześniejszych słów Donalda Trumpa, ale nie tylko. Mamy Chiny, które są najpotężniejszym wrogiem USA. Widać wyraźnie, że wspierają Rosję - nie tylko sprzętem, ale chińscy obywatele walczą przeciwko Ukraińcom na froncie przy boku Rosjan. Wkomponowałbym to w szerszą mozaikę - ocenił.
Zdaniem byłego dyplomaty celem Trumpa jest nowy globalny układ, korzystny dla Stanów Zjednoczonych.
Donald Trump nie wprowadził jednak nowych sankcji na Rosję, a środki, które otrzymuje Ukraina to te, na których realizację zgadzał się jeszcze były prezydent USA Joe Biden. Zdaniem byłego ambasadora RP w Ukrainie na reakcje Trumpa być może będziemy musieli poczekać.
To są środki, które obiecał Biden, rzeczywiście, ale przecież gdyby Trump chciał, to by (pomoc dla Ukrainy - przyp. RMF FM) wstrzymał, a tego nie robi - stwierdził.
Jego zdaniem Europa powinna dalej zabiegać o zaangażowanie USA po stronie Ukrainy.
Prowadzący rozmowę Tomasz Terlikowski zasugerował, że problemem w negocjacjach dotyczących pokoju może być wysłannik Białego Domu Steve Witkoff, który chwali się, że Siergiej Ławrow sformułował w rozmowie z nim żądanie, które są bardziej radykalne w stosunku do Ukrainy niż w 2022 roku, a celem Rosji jest osłabienie NATO i artykułu 5.
Jan Piekło uważa jednak, że w Białym Domu Marco Rubio ma znacznie silniejszą pozycję niż Steve Witkoff. To, co powiedział Marco Rubio, musiało być uzgodnione z Waszyngtonem i Donaldem Trumpem - ocenił.
To nie jest zapowiedź wycofania się z wojny USA dlatego, że tam jest czynnik chiński. Jeżeli Ameryka wycofała się z Ukrainy, to będzie to sygnał dla Chińczyków, że Ameryka jest słaba i np. mogą zająć Tajwan - stwierdził.
Gość Radia RMF24 podkreślił, że "strategia gry na porozumienie z Rosją jest w gruzach". Ten Wielki Tydzień o tym przesądził, a szczególnie to, co wydarzyło się w Niedzielę Palmową w Sumach - wskazał ekspert.
Zarówno Ukraińcy, jak i Amerykanie komunikowali, że oba państwa są coraz bliżej podpisania umowy ws. metali ziem rzadkich. To jest pozytywny sygnał, który płynie z dwóch stron - podkreślił Piekło.
Jego zdaniem widać zaangażowanie Wołodymyra Zełenskiego w osiągnięcie porozumienia. Trwają negocjacje i myślę, że to jest coś, co niepokoi Kreml - mówił.