Zdaniem Wołodymyra Zełenskiego rosyjski przywódca wciąż wynajduje sposoby, by przeciągać wojnę i obawia się negocjacji oraz konfrontacji z samym Zełenskim. Prezydent Ukrainy zdradził, że Amerykanie przeprowadzą zakulisowe rozmowy w sprawie "gotowości do monitoringu" rozejmu. Przekazał również, że w przyszłym tygodniu dojdzie w Ukrainie do spotkania dowódców europejskich najwyższego szczebla.

Zawieszenie broni w zawieszeniu

Porozumienie między Rosją i Ukrainą o nieatakowaniu infrastruktury energetycznej teoretycznie weszło w życie, ale obie strony niemal codziennie oskarżają się o jego złamanie. Sprawa "ciszy na Morzu Czarnym" ciągle pozostaje w zawieszeniu, bo zaporowe warunki narzuciła Moskwa, a Kijów oświadczył, że albo umowa zostanie przyjęta bezwarunkowo, albo wcale.

Zełenski podkreślił, że rozejm na Morzu Czarnym powinien dotyczyć przede wszystkim portów, które regularnie stają się celem rosyjskich rakiet.

Umowa (o rozejmie) powinna obejmować infrastrukturę portową oraz miasta, w których znajdują się porty. (To) Odessa, region odeski, port Piwdennyj i ważna infrastruktura w Mikołajowie, która nie pracuje, bo cały czas znajduje się pod (rosyjskim) ostrzałem - powiedział.

Spotkanie europejskich szefów sztabów w Ukrainie

Skoro nie można zagwarantować chwilowego rozejmu na morzu, to perspektywy osiągnięcia całościowego zawieszenia broni wydają się być tym bardziej mało realne. Punkt ten pozostaje jednak częścią rozmów na linii Waszyngton-Moskwa, Waszyngton-Kijów, a według piątkowych słów Zełenskiego Amerykanie przeprowadzą zakulisowe rozmowy z krajami, które mogłyby pilnować porządku na zamrożonej linii frontu.

Dowiedzieliśmy się, że strona amerykańska przeprowadzi konsultacje wewnętrzne, a następnie konsultacje z Arabią Saudyjską i Turcją oraz niektórymi państwami europejskimi w sprawie ich gotowości do monitoringu (porozumienia o rozejmie). Nie znam wyników tych rozmów (...), ale powiedzieliśmy im, że bez monitoringu nie będziemy działali - zapewnił prezydent w trakcie konferencji prasowej.

W sprawie tego właśnie "monitoringu" ma odbyć się w ciągu tygodnia spotkanie. Zełenski poinformował, że rozmowy odbędą się w wąskim gronie szefów sztabów państw, które zamierzają na pewno wysłać swoje wojska na Ukrainę. Prezydent nie sprecyzował, kto dokładnie będzie reprezentowany na spotkaniu, zaznaczył jednak, że na pewno będą obecni przedstawiciele Francji i Wielkiej Brytanii.

Z kim chce rozmawiać Zełenski?

Zdaniem prezydenta Ukrainy ostatnią rzeczą, jakiej chce Władimir Putin, jest pokój. Zełenski oświadczył, że rozmowy na temat zakończenia wojny może prowadzić z kimś, kto faktycznie tego chce, ale tą osobą na pewno nie jest Putin, który "cały czas znajduje tę czy inną przyczynę, by nie kończyć wojny".

On naprawdę jest zbrodniarzem, który na nas napadł. Jego armia to okupanci, którzy znajdują się na naszym terytorium bezprawnie i powinni za to odpowiedzieć - powiedział.

To pewien zwrot w retoryce Zełenskiego. Prezydent Ukrainy był kilkukrotnie strofowany przez administrację Donalda Trumpa za swoją niechęć do bezpośredniego spotkania z Putinem. Amerykanie tłumaczyli, że ten upór będzie Ukrainę drogo kosztować, a po słynnej kłótni w Gabinecie Owalnym ukraiński przywódca nieco złagodził swoje stanowisko, przyznając nawet, że jest gotów usiąść do stołu z obecnym prezydentem Rosji.

Zełenski powtórzył, że w obliczu niechęci Moskwy do zawierania porozumień konieczne jest wywieranie presji innymi środkami. Europa będzie kontynuowała pakiety sankcyjne. Nawet jeśli ktoś będzie to blokował, Europa będzie szukała innych dróg. Dla nas jest ważne, żeby do silnego stanowiska dołączyły Stany Zjednoczone; do stanowiska sankcyjnego i stanowiska dyplomatycznej presji na Putina - powiedział prezydent Ukrainy.