Zmasowany atak dronów na Dniepr w środkowo-wschodniej części Ukrainy przeprowadziła Rosja w środę późnym wieczorem. Serhij Łysak, gubernator obwodu dniepropietrowskiego, Ukraińska Prawda oraz lokalne media podały, że Rosjanie uderzyli w centrum miasta, budynki mieszkalne, sklepy i samochody. Już wiadomo, że wśród poszkodowanych - podobnie jak przed kilkoma dniami w Sumach - są dzieci. Co najmniej trzy osoby zginęły.

W środę wieczorem, 16 kwietnia, wojska rosyjskie przeprowadziły atak dronów na Dniepr. 

Gubernator obwodu dniepropietrowskiego Serhij Łysak napisał na Telegramie, że zginęły dwie kobiety, w tym jedna starsza, oraz małe dziecko. Wśród rannych jest czworo dzieci.

Mer Dniepru Borys Fiłatow powiadomił na Telegramie, że uszkodzonych zostało piętnaście budynków. Według niego ucierpiał m.in. akademik, instytucja edukacyjna i zakład przetwórstwa spożywczego.

Zdjęcia zamieszczone w mediach społecznościowych pokazują duży pożar i strażaków na miejscu zdarzenia, a także zniszczone pojazdy i budynki z wybitymi oknami i uszkodzonymi fasadami.

W wyniku ataku doszło do kilku pożarów w mieście.

Dwie godziny wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski opublikował na platformie X wpis. 

"Minęło już 36 dni odkąd Stany Zjednoczone zaproponowały całkowite i bezwarunkowe wstrzymanie ataków - w powietrzu, na morzu i na lądzie. Ukraina przyjęła propozycję natychmiast - ponad miesiąc temu. Rosja nadal ją ignoruje i nadal nie odczuwa żadnych konsekwencji. To jest kluczowy problem" - napisał Zełenski.

"W każdej części świata musi być jasne, że przyczyna tej wojny leży wyłącznie po stronie Rosji. Jej źródło tkwi tam - w Moskwie, na Kremlu. Dlatego wciąż nie ma zawieszenia broni" - dodał.