Efekty wprowadzenia embarga na rosyjską ropę naftową w krajach unijnych ocenimy w 2023 roku - powiedział ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk. Ocenił, że realizacja szóstego pakietu sankcji UE będzie potężnym uderzeniem w gospodarkę Rosji.

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła w środę w Parlamencie Europejskim szczegóły szóstego pakietu sankcji, które mają zostać nałożone przeciwko Rosji w odpowiedzi na jej inwazję na Ukrainę. Wśród nich znalazł się całkowity zakaz importu rosyjskiej ropy naftowej, który ma zostać wprowadzony w ciągu pół roku.

To będzie potężne uderzenie w rosyjską gospodarkę - ocenił Konończuk. Zaznaczył jednak, że na zatwierdzenie sankcji muszą się zgodzić wszystkie kraje UE, włącznie z Węgrami i Słowacją, które twierdzą, że na taki ruch obecnie nie mogą sobie pozwolić.

Co prawda - jak powiedział ekspert - "aby zapobiec wetu tych dwóch państw, Bruksela zaproponowała im dłuższy okres na wdrożenie zakazu importu ropy (do końca 2023), jednak to może zostać odebrane przez pozostałe kraje unijne jak stworzenie warunków nierównej konkurencji".

UE powinna postawić dodatkowe warunki Słowacji i Węgrom

Przedstawiciel OSW przypomniał, że za baryłkę rosyjskiej ropy Urals trzeba obecnie zapłacić ok. 35 dol. mniej niż za ropę Brent, która kosztuje ok. 105 dol. Dlatego - zdaniem eksperta - KE, zgadzając się na późniejsze dołączenie do sankcji Węgier i Słowacji, powinna zrobić to pod warunkiem, że kraje te zapłacą podatek od importu rosyjskiej ropy. Tylko wtedy zapobiegnie się uprzywilejowanej pozycji koncernu MOL, właściciela rafinerii na Węgrzech i Słowacji, wobec np. Orlenu czy austriackiego OMV - wyjaśnił. Przypomniał, że MOL w tym roku przejmie 417 stacji Lotosu, co było warunkiem zatwierdzenia przez KE polskiej fuzji energetycznej Orlenu z Lotosem.

Pytany, co może się stać z cenami ropy naftowej po wprowadzeniu przez kraje unijne embarga z Rosji, Konończuk wskazał, że "cena surowca będzie zależała od tego, jak szybko będzie można i po jakich cenach, zaleźć brakującą ilość ropy z innych źródeł". Dodał, że według pesymistycznych scenariuszy w pierwszym etapie po wprowadzeniu sankcji możliwy jest szok cenowy, jednak w miarę jak będą rosły dostawy surowca z innych krajów, sytuacja zacznie się stabilizować i cena powinna spadać.

Ekspert zauważył też, że już obecnie notowany jest spadek wydobycia ropy w Rosji, ale póki co, tamtejsze koncerny rekompensują to sobie wyższymi cenami surowca. Jednak - jak zaznaczył - unijne embargo spowoduje, że będą one musiały szukać odbiorców z innych części świata, co wiązać się będzie m.in. z wypracowaniem nowej strategii logistycznej, trudniejszej m.in. w związku z ograniczoną dostępnością tankowców. W efekcie należy spodziewać się spadku rosyjskich dochodów z ropy naftowej, ale to, jak zadziałają sankcje, zobaczymy najprawdopodobniej dopiero w 2023 roku - powiedział ekspert.

Pakiet sankcji uderzy nie tylko w eksport surowców

Jeśli embargo na rosyjską ropę zostanie zaakceptowane, będzie to drugi pakiet unijnych sankcji skierowany przeciwko rosyjskim źródłom energii, które nałożono z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Projekt sankcji zakłada też, że trzy rosyjskie banki, w tym Sbierbank, zostaną odcięte od systemu SWIFT, co ma umocnić izolację rosyjskiego sektora finansowego.

W ten sposób uderzymy w banki, które spełniają najważniejszą rolę w rosyjskim systemie finansowym i pozwalają Putinowi na sianie zniszczenia - powiedziała von der Leyen.

UE chce także ukarać nowymi sankcjami wysokich rangą rosyjskich wojskowych. Mają oni zostać objęci zakazem podróży, a ich aktywa w UE zostaną zamrożone. Ponadto UE planuje zakazać emisji trzech dużych rosyjskich nadawców państwowych w krajach Unii. Aby wspomóc Ukrainę, przewodnicząca KE zaproponowała plan odbudowy kraju po zakończeniu wywołanej przez Rosję wojny. Pakiet pomocowy dla Ukrainy powinien pociągnąć za sobą ogromne inwestycje w kraju, mające na celu zaspokojenie najpilniejszych potrzeb i wprowadzenie niezbędnych reform.