Jako pierwsi w Vancouver zameldowali się łyżwiarze szybcy. Wioska olimpijska powoli zaczyna tętnić życiem. Pogoda w Kanadzie wciąż wiosenna.

Jeszcze dziś spodziewamy się misji medycznej z doktorem Hubertem Krysztofiakiem na czele. Potem stopniowo nasza reprezentacja będzie się powiększać. Na miejscu są też snowboardziści, ale ze względu na brak warunków do treningu polecieli jeszcze na obóz w inne miejsce - powiedział szef polskiej misji Kazimierz Kowalczyk, który powitał łyżwiarzy w wiosce olimpijskiej.

 Pogoda w Vancuover jest wiosenna – jest 10 stopni na plusie. Organizatorzy robią wszystko, by obiekty na świeżym powietrzu były przygotowane. Ciągle latają helikoptery ze śniegiem i codziennie nas organizatorzy uspokajają, że wszystko jest pod kontrolą. Pozostaje im tylko wierzyć – zaznaczył Kowalczyk.

Wszędzie wiszą flagi narodowe, wszystko jest przygotowane i czeka na sportowców. W hali w Richmond pozostała do zrobienia już tylko kosmetyka. Lód wydaje się znacznie szybszy, niż w zeszłym roku, jak byliśmy na przedolimpijskich próbach – powiedział Sebastian Druszkiewicz z AZS AWF Kraków-Zakopane. Wioska jest bardzo ładna, wszędzie jest blisko, a to jest niezwykle istotne – dodał panczenista.

Niebawem w wiosce olimpijskiej pojawi się polska flaga. Jednak oficjalne powitanie polskiej reprezentacji w Vancouver nastąpi dopiero 10 lutego.

Na igrzyskach w Vancouver sportowcy będę mieli do dyspozycji dwie wioski – w Vancouver i Whisler. Pierwsza, to właściwie dzielnica miasta z kilkupiętrowymi domami. Na osiedlu znajduje się ponad 1000 lokali mieszkalnych. Po igrzyskach zamieszka tam kilka tysięcy osób. Jednym z ciekawych miejsc w wiosce jest przepięknie odrestaurowany Salt Building na głównym placu. Jeszcze trzy lata temu ten zabytkowy obiekt był ruiną. Obecnie znajduje się tam kawiarnia i pub. Wioska w Whisler jest umiejscowiona w Dolinie Cheakamus. Tam mniejsze obiekty mieszkalne są malowniczo wkomponowane w krajobraz naturalny.