Ratownicy znaleźli drugą czarną skrzynkę malezyjskiego boeinga, który wczoraj został zestrzelony na wschodzie Ukrainy - poinformował kamerzysta agencji Reutera. Wczoraj o znalezieniu pierwszego rejestratora lotu informowali prorosyjscy separatyści.
Separatyści zapowiedzieli, że przekażą czarne skrzynki do ekspertyzy do Moskwy. Bez wątpienia przekażemy je najprawdopodobniej MAK-owi (Międzypaństwowy Komitet Lotniczy) w Moskwie. Pracują tam wysoko wykwalifikowani eksperci, którzy będą mogli ustalić przyczyny katastrofy, choć i tak są one jasne - powiedział agencji Interfax samozwańczy wicepremier tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Andriej Purgin.
Według agencji AP dziś miejsce czwartkowej katastrofy przeczesują ekipy ratunkowe, policjanci i górnicy, którzy szukają ciał ofiar wypadku i szczątków boeinga.
Maszyna linii Malaysia Airlines, która leciała z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbiła się wczoraj na wschodzie Ukrainy. Według przewoźnika w samolocie było łącznie 298 osób - 283 pasażerów, w tym troje niemowląt i 15 członków załogi. Wszyscy zginęli. Ponad połowę pasażerów stanowili obywatele Holandii.
Kijów oskarżył "terrorystów" - czyli walczących o przyłączenie wschodniej Ukrainy do Rosji separatystów - o zestrzelenie boeinga ciężką rakietą przeciwlotniczą Buk. Przywódcy samozwańczej separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej zaprzeczają, by mieli z tym cokolwiek wspólnego.
(mpw)