Części zestrzelonego w lipcu nad Ukrainą malezyjskiego samolotu pasażerskiego Boeing 777 dotarły do bazy lotniczej Gilze-Rijen na południu Holandii. Tam w ramach przedsięwzięć śledczych zostanie przeprowadzona rekonstrukcja wraku.

Dziesiątki krewnych ofiar katastrofy obserwowały wjazd na teren bazy ośmiu eskortowanych przez policję ciężarówek, które przywiozły szczątki samolotu z Ukrainy tranzytem przez Polskę i Niemcy.

Lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur Boeing 777 towarzystwa Malaysia Airlines rozbił się 17 lipca na terenie pozostającym do dziś pod kontrolą prorosyjskich separatystów. Jak się powszechnie przypuszcza, został trafiony rakietą ziemia-powietrze. W katastrofie zginęło wszystkich 298 pasażerów i członków załogi, a blisko dwie trzecie zabitych było obywatelami Holandii, co było powodem przejęcia przez holenderskie władze śledztwa w tej sprawie.

Rekonstrukcja wraku ma pomóc w ustaleniu dokładnych okoliczności zniszczenia  samolotu. Ukraina twierdzi, że było to dzieło separatystów, którzy posłużyli się rakietą przeciwlotniczą Buk rosyjskiej produkcji. Natomiast według władz rosyjskich, w maszynę uderzył pocisk kierowany, wystrzelony przez myśliwiec ukraińskich sił rządowych.

Przekazanie wraku stronie holenderskiej stało się możliwe dzięki porozumieniu zawartemu z władzami w Kijowie oraz - dzięki pośrednictwu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie - z kontrolującymi teren katastrofy separatystami.

(j.)