„Wydarzenia w Kijowie wzbudzają ogromny niepokój. Prezydent Janukowycz okazał się zupełnie niewrażliwy politycznie na to, co działo się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Wystąpił publicznie i straszył. To nie jest język, który daje szansę na jakikolwiek kompromis” – mówi w rozmowie z RMF FM senator i były szef MON Bogdan Klich. „UE od Ukrainy i Ukraina od UE są w tej chwili znacznie dalej niż były przed kilkoma tygodniami” - dodaje.

Magdalena Wojtoń: Jak ocenia pan ostatnie wydarzenia w Kijowie?

Bogdan Klich: One wzbudzają ogromny niepokój. Prezydent Janukowycz okazał się zupełnie niewrażliwy politycznie na to, co działo się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy w Kijowie i innych miastach Ukrainy. Wydarzenia z niedzieli i poniedziałku pokazują bardziej radykalną twarz protestów. Janukowycz wystąpił publicznie i straszył. To nie jest język, który daje szansę na jakikolwiek kompromis.

Czy w obecnej sytuacji porozumienie jest w ogóle jeszcze możliwe?

Ono się oddala. Dzisiaj odbyły się pierwsze konsultacje pomiędzy przedstawicielami władzy i opozycji, ale z tego, co słyszę to są konsultacje przygotowawcze do rozmów, które być może nigdy nie nastąpią. Prezydent Janukowycz informuje, że będzie, zgodnie z obowiązującym prawem przeciwstawiał się wszelkim burdom i niszczeniu mienia. Ma na myśli wszelkie protesty społeczne w stosunku do "prawa 16 stycznia", które zacznie obowiązywać we wtorek. Minister spraw wewnętrznych Zacharczenko wydał decyzję o możliwości używania ostrej amunicji przez funkcjonariuszy, co oznacza, że w Kijowie może polać się krew.

Opozycja chce rozmawiać z prezydentem Janukowyczem. Myśli pan, że może się udać, że do takich rozmów dojdzie?

Tego nie możemy wykluczyć, choć prawdopodobieństwo oceniam jako niewielkie. To przypomina końcową fazę tzw. dialogu politycznego w Polsce przed wprowadzeniem stanu wojennego. Z jednej strony generał Wojciech Jaruzelski prowadził rozmowy ostatniej szansy, a z drugiej wszystko było już przygotowane do 13 grudnia. Obawiam się, że te rozmowy przygotowawcze nie doprowadzą do żadnego politycznego spotkania. A jeśli nawet do niego by doszło, zakończy się ono tak, jak okrągły stół kilka tygodni temu, który był zdarzeniem propagandowym, a nie politycznym.

A jak będą wyglądać te najbliższe dni na Ukrainie? Czego możemy się spodziewać, czego się obawiać?

Jest wiele możliwych scenariuszy. Raz jeszcze powtórzę - wystąpienie prezydenta Janukowycza nie rokuje dobrze. Ukraińcy są wzburzeni, coraz bardziej radykalni - zwłaszcza młodzież. Wystarczy mała iskierka, żeby rozpalił się duży pożar. Prezydent Janukowycz na pewno zdaje sobie z tego sprawę, ale nieprzypadkowo w sposób tak jawnie i niekonstytucyjny wprowadzał zmiany do obowiązującego na Ukrainie prawa, żeby ich potem nie wykorzystać. Wszelkie działania, które miałyby prowadzić do zażegnania tego konfliktu - także te podejmowane przez Unię Europejską - są ogromnie istotne.

Stany Zjednoczone rozważają wprowadzenie sankcji wobec władz w Kijowie. Chodzi m.in. o wstrzymanie wydawania wiz dla podróżujących do USA. To zrobi jakieś wrażenie na ukraińskich władzach?

To powracający postulat. On jest formułowany przez różne środowiska polityczne i społeczne. Niedawna demonstracja przed budynkiem przedstawicielstwa UE w Kijowie złożona z ludzi domagających się wdrożenia sankcji w stosunku do osób winnych łamania porządku i wolności obywatelskich jest tego dowodem. W Kijowie słyszy się z różnych ust, że takie sankcje powinny być wprowadzone. Ja osobiście mam wątpliwości co do ich skuteczności, ponieważ pamiętamy, jak UE zdecydowała się wprowadzić sankcje w stosunku do tych polityków białoruskich, którzy byli odpowiedzialni za ewidentne łamanie praw człowieka i podejrzewani o zabójstwo kilku osób przed laty. Te sankcje nie przyczyniły się do żadnych zmian. Oczywiście, dla osób z otoczenia prezydenta Janukowycza, dla niektórych przedsiębiorców będących oligarchami, którzy mają znaczący wpływ na politykę prezydenta i jego administracji takie sankcje byłyby osobiście dotkliwe. Nie sądzę jednak, aby miały istotne znaczenie, jeżeli chodzi o całość polityki prezydenta i jego administracji.

Profesor Gil z Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie mówi, że każdy dzień utrzymywania obecnej sytuacji jest na rękę prezydentowi Janukowyczowi. Pan się z tym zgadza?

Perspektywa dla Janukowycza to wybory prezydenckie 2015 roku. Jeżeli on nie zdecyduje się na siłowe rozwiązanie problemu Majdanu, a to jest jeden z możliwych scenariuszy, to być może będzie chciał Majdan zmęczyć, ograniczyć jego wpływ i swobodę głoszenia haseł przez ludzi tworzących go. Możliwe wydaje się ograniczenie wolności mediów. Prezydent może potrzebować kolejnych wydarzeń, które byłyby traktowane jako pretekst do faktycznego realizowania "prawa 16 stycznia", czyli wprowadzenia ograniczeń wolności obywatelskich, by umocnić swoją władzę i nie musieć włożyć zbyt wielkiego wysiłku w pokonanie ewentualnych kontrkandydatów w wyborach prezydenckich.

Myśli pan, że Ukraina, biorąc pod uwagę te ostatnie ustawy, ma jeszcze szanse na dołączenie do Unii Europejskiej?

"Prawo 16 stycznia" bardzo oddaliło Ukrainę od UE. Nie wyobrażam sobie kogokolwiek, kto mógłby wytłumaczyć, że wprowadzone w taki sposób zmiany idą w kierunku uzgodnienia systemu prawnego Ukrainy i UE. To byłoby humorystyczne... UE od Ukrainy i Ukraina od UE są w tej chwili znacznie dalej niż były przed kilkoma tygodniami.