"Będę apelował do wszystkich obserwatorów międzynarodowych, wszystkich pośredników, którzy uczestniczyli w tym konflikcie politycznym, by powstrzymali bandytów, bo to nie jest opozycja. To są bandyci" - mówił w telewizyjnym wywiadzie Wiktor Janukowycz. Dodał, że nie planuje ustąpić z urzędu, a wydarzenia w swoim kraju nazwał "zamachem stanu".

Wydarzenia, które zobaczył nasz kraj i cały świat, są przykładem przewrotu państwowego - powiedział Janukowycz w wywiadzie. Co będziemy robić dalej? Będę o tym mówił publicznie każdego dnia. Pozostaję na terytorium Ukrainy. Będę apelował do wszystkich obserwatorów międzynarodowych, wszystkich pośredników, którzy uczestniczyli w tym konflikcie politycznym, by powstrzymali bandytów, bo to nie jest opozycja. To są bandyci - oznajmił.

Szef państwa ocenił, że decyzje podejmowane obecnie przez parlament są niezgodne z prawem, a deputowani jego Partii Regionów opuszczają to ugrupowanie, gdyż są do tego zmuszani. Są ludzie, którzy nie wytrzymali, obawiają się o swoje rodziny, ale są także zdrajcy - oświadczył.

Dodał również, że były przewodniczący parlamentu Wołodymyr Rybak, który podał się w sobotę do dymisji ze względu na chorobę, został pobity. Przyjechał do mnie (Rybak - red.). Po drodze strzelali. On prosił, żebym go zabrał. Zabrałem go i wysłałem do Doniecka na leczenie - powiedział Janukowycz w wywiadzie telewizyjnym.

W ocenie prezydenta to, co dzieje się na Ukrainie, przypomina lata międzywojenne. Widzimy powrót do nazizmu, kiedy w latach 30. w Niemczech, Austrii naziści dochodzili do władzy. Teraz mamy to samo. Zakazują działalności Partii Regionów, Komunistycznej Partii Ukrainy. Piętnują, biją, palą budynki i biura - podkreślił.

(abs)