„Przypadkowych ofiar, jak ostrzelani uchodźcy na Ukrainie, będzie więcej, bo tam toczy się regularna wojna”- mówi o wydarzeniach na wschodzie Ukrainy Piotr Kościński, ekspert z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Przedstawiciele władz ukraińskich poinformowali, że rakieta wystrzelona przez - ich zdaniem - rosyjskich separatystów trafiła w konwój autobusów w okolicach Ługańska. Miało zginąć wiele osób.

Kolumnę uchodźców ostrzelano przed południem. Separatyści zaprzeczają, by to oni stali za tym atakiem. 

W rejonie, gdzie doszło do tragedii, nikt nie kontroluje przepływu ludzi i oddziałów - uważa Piotr Kościński. Jeżeli separatyści ostrzelali kolumnę z moździerzy i rakiet systemu Grad, to zapewne spodziewali się, że jest to ukraińskie wojsko. To jest obszar objęty działaniami wojennymi, ten kawałek zajmują separatyści i wokół nich rozgrywają się walki - argumentuje.

Kościński podkreśla, że dziś na tym terenie nikt nie może czuć się bezpiecznie. Ukraińskie władze nie są w stanie dać gwarancji bezpieczeństwa nikomu, także cywilom - powiedział.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Andriej Łysenko poinformował, że "rebelianci ostrzelali kolumnę uchodźców koło Ługańska, na drodze między miejscowościami Chriaszczuwate i Nowoswitliwka, z Gradów i moździerzy dostarczonych przez Rosję".

Według niego zginęło wiele osób, w tym kobiety i dzieci. Mieli stracić życie w płonących pojazdach.