Przedstawiciel Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oświadczył, że nie ma dowodu na to, iż doszło do znaczącego rozprzestrzenienia się na skalę międzynarodową radiacji z uszkodzonej elektrowni atomowej Fukushima. Michael O'Leary, przedstawiciel WHO w Chinach, wezwał ludzi do zachowania spokoju i nierozpuszczania plotek.

WHO pragnie zapewnić rządy i ludzi, że obecnie nie ma żadnych dowodów na znaczące rozprzestrzenianie się na skalę międzynarodową radiacji z elektrowni atomowej - uspokajał. W SMS-ach i innych środkach przekazu pojawiły się pogłoski o zagrażającej chmurze promieniotwórczej z uszkodzonych reaktorów w Japonii, rozprzestrzeniającej się nad Azją i dalej - powiedział. Zwrócił się do rządów i ludzi o podjęcie kroków mających na celu powstrzymanie tych pogłosek, które są szkodliwe dla morale. Zapewnił, że sytuacja jest uważnie monitorowana.

Jak pisze agencja Reutera, w jednym z SMS-ów, opartym rzekomo na doniesieniach mediów, ostrzegano o nadciągającym promieniowaniu nad terytorium Filipin. Wiadomość zawierała poradę, by unikać deszczu i nacierać szyję jodyną.

Pewien prawnik z Pekinu powiedział, że przez najbliższe dni nie będzie wychodził z budynku; poradził to samo swoim znajomym i nie chciał przyjąć do wiadomości, że takie środki ostrożności nie są konieczne.

Wielu użytkowników chińskiej strony serwisu Sina Weibo (odpowiednik Twittera) wydawało się równie nieprzekonanych co własnego bezpieczeństwa. Kto może powiedzieć, czy naprawdę doszło do promieniowania nuklearnego! Czy muszę kupić białe ubrania, tabletki jodyny, maskę, co muszę kupić? - napisał jeden z użytkowników. Wielu internautów zwracało uwagę, że pogłoski o promieniowaniu doprowadziły do tego, iż ludzie w Pekinie i Szanghaju wykupywali z aptek jodynę i maski.