Rozstawiona z "czwórką" Agnieszka Radwańska w nocy zagra o pierwszy w karierze występ w finale wielkoszlemowego turnieju Australian Open. Rywalką polskiej tenisistki będzie broniąca tytułu Amerykanka Serena Williams, liderka rankingu WTA.

Rozstawiona z "czwórką" Agnieszka Radwańska w nocy zagra o pierwszy w karierze występ w finale wielkoszlemowego turnieju Australian Open. Rywalką polskiej tenisistki będzie broniąca tytułu Amerykanka Serena Williams, liderka rankingu WTA.
Agnieszka Radwańska /LYNN BO BO /PAP/EPA

Półfinałowa konfrontacja Radwańskiej i Williams będzie drugim meczem na Rod Laver Arena, korcie centralnym kompleksu Melbourne Park. Pojedynek rozpocznie się nie wcześniej niż o godz. 3.30 czasu polskiego.

Kibice Radwańskiej liczą, że występująca po raz 10. z rzędu w Australian Open krakowianka podtrzyma dobrą passę, która trwa od jesieni. Czwarta rakieta świata, która triumfowała w ostatniej edycji WTA Finals, wygrała 13 ostatnich meczów i w tym sezonie jest jak na razie niepokonana.

W drodze do półfinału straciła tylko jednego seta, ale niewiele brakowało, by w 1/8 finału pożegnała się z turniejem. W trzecim secie spotkania z 82. w rankingu WTA Anną-Leną Friedsam przegrywała już 2:5. Odrobienie strat i odniesienie zwycięstwa w dużym stopniu ułatwiły jej łapiące Niemkę skurcze, które znacząco utrudniały jej poruszanie się po korcie. Do tego etapu w każdym spotkaniu Polka słabo zaczynała mecz i później musiała gonić rywalki. Uniknęła tego dopiero w ćwierćfinałowym pojedynku z rozstawioną z "10" Hiszpanką Carlą Suarez Navarro, którą pokonała pewnie 6:1, 6:3.

W kolejnej fazie rywalizacji podopieczną Tomasza Wiktorowskiego czeka jednak - przynajmniej teoretycznie - bardzo trudne zadanie. Niektórzy co prawda zwiastowali nawet rychły koniec kariery Williams po jej sensacyjnej porażce z Włoszką Robertą Vinci w półfinale jesiennego US Open. Amerykanka skróciła wówczas sezon, a na początku stycznia z kolei skreczowała w Pucharze Hopmana z powodu kontuzji kolana. W Melbourne jednak nie ma na nią jak na razie mocnych, o czym boleśnie przekonała się w ćwierćfinale Rosjanka Maria Szarapowa (5.), z którą zawodniczka z USA wygrała 6:4, 6:1.

Bilans konfrontacji nie przemawia za Radwańską

We wszystkich poprzednich spotkaniach w tej edycji Australian Open krakowianka była faworytką. Tym razem wydaje się, że wszystkie argumenty przemawiają na korzyść przeciwniczki. 26-letnia Polka wciąż czeka na swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy, starsza o osiem lat Williams ma ich w dorobku 21. W imprezie na twardych kortach Melbourne Park była najlepsza sześć razy (2003, 2005, 2007, 2009-10 i 2015). "Isia" w tym roku powtórzyła swój najlepszy wynik w tej imprezie. Po raz pierwszy do półfinału dotarła dwa lata temu. W najlepszej "czwórce" turnieju wielkoszlemowego znalazła się po raz piąty. Trzy pozostałe występy w tej fazie zaliczyła w Wimbledonie.

Bilans dotychczasowych konfrontacji tych zawodniczek także nie przemawia za Radwańską. Według zestawienia WTA przegrała wszystkie osiem meczów z potężnie zbudowaną Amerykanką, a z 17 rozegranych setów wygrała zaledwie jeden. Miało to miejsce w finale Wimbledonu w 2012 roku. W Wielkim Szlemie zmierzyły się oprócz tego jeszcze raz - także w Londynie - osiem lat temu. Polce na pocieszenie pozostaje pokonanie liderki światowej listy w finale ubiegłorocznej edycji Pucharu Hopmana, nieoficjalnych mistrzostw świata.

Radwańska po awansie do półfinału w Melbourne przyznała, że w kolejnym pojedynku musi poprawić skuteczność serwisu.

W meczu z taką rywalką jak Serena z pewnością człowiek się bardziej stara. Trzeba pójść za ciosem. Nie będę miała nic do stracenia. Postaram się cieszyć grą i będę próbować wygrać ze wszystkich sił - podkreśliła Polka.

Williams: Aga jest świetna w defensywie

Williams z kolei komplementowała Polkę i zaznaczyła, że ich pojedynek nie będzie raczej należał do krótkich. Spodziewam się długiego meczu, który pokaże mi, w jakim miejscu tak naprawdę jestem. Aga jest świetna w defensywie. Dobrze radziła sobie pod koniec ubiegłego roku, teraz też jest bardzo regularna. Którakolwiek z nas wygra, to uważam, że obie zasługujemy na finał. Znam ją dobrze. To bardzo miła dziewczyna, zawsze się wita. Jeśli to ona awansuje do finału, będę cieszyć się jej sukcesem. Myślę, że ona tak samo podejdzie do tego, jeśli ja wygram - podkreśliła słynna zawodniczka z USA.

Krakowianka i jej sympatycy muszą mieć nadzieję, że tym razem nie sprawdzi się pewna statystyka dotycząca startów Amerykanki w Melbourne. Dotychczas za każdym razem, gdy docierała do półfinału tego turnieju, później go wygrywała.

W drugiej parze zmierzą się rozstawiona z numerem siódmym Niemka polskiego pochodzenia Angelika Kerber i Brytyjka Johanna Konta.

W czwartek kibice obejrzą też pierwszy półfinał męskiego singla, którym będzie szlagier - broniący tytułu lider rankingu ATP Serb Novak Djokovic zmierzy się ze Szwajcarem Rogerem Federerem (3.). Zawodnicy ci zmierzyli się dotychczas 44 razy, bilans jest remisowy.

Roger i Hiszpan Rafael Nadal to dwaj goście, którzy sprawili, że obecnie jestem taki zawodnikiem, jakim jestem. Ta rywalizacja pozwoliła mi się rozwinąć i zrozumieć, co pozwala przejść na wyższy poziom, na którym oni już byli. Roger sprawia, że gram swój najlepszy tenis. To niezbędne, by go pokonać - podkreślił Djokovic. 

(mal)