"Przez 16 lat brałem narkotyki, popełniałem przestępstwa, miałem trudności w relacjach z rodziną, nie czułem się im bliski ani kochany. Jednak Bóg zmienia nas na lepsze; moje uzdrowienie miało miejsce 10 lat temu" - mówił w Brzegach w swym świadectwie Paragwajczyk Miguel.

"Przez 16 lat brałem narkotyki, popełniałem przestępstwa, miałem trudności w relacjach z rodziną, nie czułem się im bliski ani kochany. Jednak Bóg zmienia nas na lepsze; moje uzdrowienie miało miejsce 10 lat temu" - mówił w Brzegach w swym świadectwie Paragwajczyk Miguel.
Papież Franciszek (na ekranie) na Campusie Misericordiae w Brzegach /Radek Pietruszka /PAP

Paragwajczyk przemawiał podczas sobotniego czuwania w Brzegach.

Mam na imię Miguel, mam 34 lata i pochodzę z Asunción, z Paragwaju. W domu było nas jedenaścioro, a tylko ja miałem problemy z uzależnieniem od narkotyków. Wyleczyłem się w ośrodku Fazenda de la Esperanza San Rafael - w Rio Grande do Sul w Brazylii (stan na południu Brazylii - PAP) - powiedział Miguel podczas czuwania.

Wyznał, że przez 16 lat brał narkotyki. Zawsze miałem duże trudności w relacjach z moją rodziną, nie czułem się im bliski ani kochany. Ciągle się kłóciliśmy i żyliśmy w ciągłym napięciu. Nie pamiętam, żebym zasiadał z rodziną przy stole, dla mnie rodzina była pojęciem nieistniejącym, a dom był miejscem, w którym tylko się śpi i je - wspominał.

Miguel w wieku 11 lat uciekł z domu, bo - jak powiedział - odczuwał ogromną pustkę, nie do zniesienia. Wtedy nawet uczyłem się, ale chciałem wolności - mówił. Jako piętnastolatek Miguel popełnił przestępstwo i został skazany; później trafił ponownie do więzienia na sześć lat. To był dla mnie okres wielkiego cierpienia, nie potrafiłem zrozumieć dlaczego nikt z rodzeństwa mnie nie odwiedził - mówił.

Po moim wyjściu z więzienia ksiądz, przyjaciel rodziny, zaprosił mnie do miejsca, które nazywało się Fazenda de la Esperanza (port. Dom Nadziei). W moim życiu nie było celu. Wszystkie te stracone lata były widoczne w moim spojrzeniu, na mojej twarzy. Zdecydowałem, że pójdę i pierwszy raz poczułem się jak w rodzinie - powiedział Miguel.

W ośrodku - jak mówił - nauczył się, jak zawierać relacje, a potem sam zaczął pomagać innym.

Naprawdę, Bóg nas zmienia, Bóg nas zmienia na lepsze - powiedział Miguel. Moje uzdrowienie miało miejsce 10 lat temu i dzisiaj, od trzech lat, zarządzam domem Quo Vadis? należącym do la Fazenda de la Esperanza w Cerro Chato w Urugwaju - dodał. 

(mal)