Ośmiu Polaków na własną rękę wyjechało do Syrii, by walczyć z tzw. Państwem Islamskim. Dołączyli do Międzynarodowej Grupy Zadaniowej "Gniew Eufratu", w skład której wchodzą również siły kurdyjskie, wspierane przez USA, i syryjskie siły demokratyczne - pisze "Gazeta Polska Codziennie".

Grupa ośmiu Polaków swoje działania w ramach "Gniewu Eufratu" opisuje na Facebooku.

Gdy gdzieś na froncie sytuacja wymyka się spod kontroli, wsiadamy do pick-upów i jedziemy na miejsce. Podróż nieraz trwa nawet 6 godzin. Z uwagi na to, że nasza grupa zadaniowa składa się m.in. z weteranów Gromu, Formozy, SAS-u, JWK, Rangersów, Legionistów i Marines, walka nie trwa długo, gdy już dotrzemy do wyznaczonego miejsca - opisują.

Na profilu grupy czytamy również, że "nikt z Grupy Zadaniowej ‘Gniew Eufratu’ nie pobiera wynagrodzenia w żadnej formie za udział w operacjach bojowych oraz prowadzenie szkoleń taktycznych na terenie Syrii i Iraku".

Wszyscy dotarliśmy tu na własny rachunek, a cały sprzęt zakupiliśmy za własne środki. Jesteśmy tutaj z poczucia moralnego obowiązku i nikt z nas nie przyjąłby za to wynagrodzenia - podkreśla autor wpisu.

Odpowiadając na pytanie internautów, czy do grupy można dołączyć, zaznacza: Niestety selekcja oraz rekrutacja została zamknięta w zeszłym roku. Odradzamy wszystkim podróż tutaj na chwilę obecną.

Obecnie "Gniew Eufratu" uczestniczy w odbijaniu At-Tabaki, miejscowości położonej w pobliżu największej zapory wodnej w Syrii.

Kilka dni temu członkowie grupy podali, że prawie wszyscy są ranni, a jeden Polak doznał bardzo ciężkich obrażeń.

O komentarz "GPC" poprosiła członka sejmowych komisji obrony i spraw zagranicznych Przemysława Czarneckiego. Nie wyobrażam sobie, żeby MON czy MSZ potępiło ich za walkę z ISIS - stwierdził parlamentarzysta.

(e)