Na igrzyskach Polacy staną na podium. Mam w sobie głęboko przekonanie, a raczej się nie mylę w tych różnych prognozach, że "pudło" będzie - mówi Adam Małysz, medalista olimpijski i mistrzostw świata w skokach narciarskich, w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Pałahickim.

Maciej Pałahicki: Co myślisz, kiedy widzisz, jak radzą sobie twoi młodsi koledzy na skoczniach?

Adam Małysz: Cieszę się. Radość wynika z tego, że te lata, które były przeze mnie wypracowane, nie poszły na marne i są następcy, są zawodnicy, którzy godnie reprezentują Polskę. Na przykład: pierwszy konkurs turnieju Czterech Skoczni - 6 Polaków w pierwszej 30 - kiedyś można było sobie tylko wymarzyć coś takiego.

Czujesz dumę? Część z najmłodszych zawodników mówi, że są niesieni tą twoją falą - oni wyrośli z "małyszomanii".

Cieszę się i tak, jak wcześniej powiedziałem: ta moja praca i ten mój wysiłek nie poszły na marne i pozostawiłem coś za sobą. Mamy naprawdę bardzo dużo chłopaków, którzy dobrze skaczą i którzy cały czas pną się w górę. Jednak z drugiej strony: zawsze jest taki trochę żal, że w czasach kiedy ja skakałem, nie było tylu chłopaków, żebyśmy mogli również w drużynie walczyć. Są jednak teraz i to, że oni zaczynali, kiedy ja zaczynałem pierwsze sukcesy odnosić, to teraz przynosi rezultaty.

Jak oceniasz potencjał naszej drużyny? Niektórzy już widzą w nich faworytów i na turniej Czterech Skoczni, i na igrzyska olimpijskie w Soczi.


Myślę, że zdecydowanie są faworytami - może nie jedynymi, ale są faworytami. Potrafią wygrywać poszczególne konkursy, potrafią być w czterech, w pięciu w pierwszej dziesiątce, potrafią w szóstkę punktować w pucharze świata. Na pewno oczy świata są skierowane teraz na Polaków i inni zawodnicy wiedzą doskonale, że są bardzo groźni i że będą jednymi z faworytów i na olimpiadzie, i pewnie w całym pucharze świata. Zajmujemy na razie drugie miejsce jeśli chodzi o narodowości - tego jeszcze też nie było chyba w historii.

Który z tych zawodników - twoim zdaniem - ma największy potencjał?

Głównym takim przywódcą, tak jak i najlepszym zawodnikiem, jest Kamil zdecydowanie. Jakby nie było jest przede wszystkim liderem pucharu świata: skacze dosyć stabilnie, jeszcze pewne błędy się tam gdzieś zakradają, ale pomimo to trzeba przyznać, że ta jego forma rośnie i jest coraz bardziej stabilna. Pozostałe chłopaki: trudno jest tak określić, który z nich jest numerem dwa, dlatego, że oni cały czas się tasują. Jest i Piotrek, jest i Maciek Kot, jest i Jasiek Ziobro, no jest i Krzysiek Biegun, który teraz z powrotem dołączył do nich. Myślę więc, że tam jeszcze dużo się wydarzy i to jest dobre dla Kamila, dlatego, że to odciąża go z popularnością i z tą presją, która jest wywierana zawsze na lidera.

Jak myślisz, czy uda się odczarować to olimpijskie złoto po prawie 42 latach?

No ja myślę, że chyba jeszcze tak blisko nie było. Przede wszystkim to jest tak, że nie jest to stawiane tylko na jednego zawodnika. Wiemy doskonale, że w tym momencie mamy i team, i więcej jak team, bo mamy 6, 7 zawodników takich, którzy są w stanie zdobyć nawet to złoto. Tym bardziej patrząc z perspektywy takiej, że olimpiada zawsze rządzi się swoimi prawami i czasem tam jest tak, że faworyt nie wygrywa, tylko wygrywa osoba, która "błyśnie".

A jak czujesz: będzie polskie "pudło" na igrzyskach?

"Pudła" to jestem wręcz pewien, nigdy nie można powiedzieć, że ktoś w stu procentach jest pewien, ale jestem przekonany, że "pudło" będzie na pewno. Jakie to "pudło" będzie - to na pewno trzeba poczekać, tym bardziej, że ja zawsze mówię, że pierwsze trzeba czegoś dokonać, żeby o tym mówić i tutaj jestem tego samego zdania. Mam jednak w sobie głęboko przekonanie, a raczej się nie mylę w tych różnych prognozach, że "pudło" będzie.

Masz jakieś rady dla zawodników przed igrzyskami?

To, co mogę im powiedzieć z własnego doświadczenia, to na pewno to, że oni sami doskonale wiedzą, że to jest główna impreza, wszyscy na nich patrzą. To obciążenie jest bardzo ważne, ale przede wszystkim muszą wiedzieć o tym, że oni to robią dla siebie i że skaczą po to, aby czerpać z tego przyjemność. Jeśli będą z tego czerpać przyjemność i ta rywalizacja będzie im przynosić zadowolenie z siebie i satysfakcję, to to jest najważniejsze moim zdaniem. A nerwy zawsze będą: czy będzie więcej tych nerwów czy mniej, to trudno jest w tym momencie określić, ale ten stres, który jest przed samym startem, jeśli zawodnik jest w formie, to może tylko pomóc.

To czego im życzysz w takim razie?

Połamania nart.