Broniący tytułu Polacy ulegli w Turynie Włochom 2:3 (25:14, 21:25, 25:18, 17:25, 11:15) w ostatnim meczu 3. rundy mistrzostw świata siatkarzy. Po wygraniu pierwszego seta biało-czerwoni zapewnili sobie awans do półfinału, w którym w sobotę zmierzą się z Amerykanami.

Polska - Włochy 2:3 (25:14, 21:25, 25:18, 17:25, 11:15).

Polska: Artur Szalpuk, Mateusz Bieniek, Bartosz Kurek, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Piotr Nowakowski - Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Schultz, Grzegorz Łomacz, Bartosz Kwolek, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Damian Wojtaszek (libero), Dawid Konarski.

Włochy: Osmany Juantorena, Ivan Zaytsev, Filippo Lanza, Daniele Mazzone, Simone Giannelli, Simone Anzani - Salvatore Rossini (libero) oraz Davide Candellaro, Luigi Randazzo, Massimo Colaci (libero), Gabriele Maroutti, Luigi Randazzo, Michele Baranowicz.


Zarówno Polacy, jak i Włosi mieli przed tym spotkaniem szansę na awans do "czwórki". Tyle że sytuacja podopiecznych trenera Vitala Heynena - po czwartkowym zwycięstwie nad Serbią 3:0 - była znacznie bardziej komfortowa. By dostać się do półfinału, mogli przegrać z ekipą Italii nawet 0:3, o ile zdobyliby łącznie 61 małych punktów. Wygranie seta dawało im zaś już awans z pierwszego miejsca. Współgospodarze mundialu z kolei, po środowej porażce z drużyną z Bałkanów 0:3, byli pod ścianą.

Biało-czerwoni wiedzieli, że poza rywalami na boisku przyjdzie im się zmierzyć także z ponad 15 tysiącami kibiców zasiadającymi na trybunach turyńskiej Pala Alpitour. Ci jeszcze przed meczem dali próbkę swoich możliwości podczas odśpiewania a capella hymnu, a podczas spotkania nie ustawali w żywiołowym dopingu.

Polacy, tym razem z Mateuszem Bieńkiem w podstawowej szóstce, nie czekali długo z realizacją swojego celu. Bartosz Kurek dwoma asami z rzędu dał im prowadzenie 7:3, a po stronie rywali jedynym jaśniejszym punktem był Osmany Juantorena, który zdobywał punkty zarówno atakiem, jak i bezpośrednio z zagrywki. Słabszy dzień miał drugi z liderów Włochów Ivan Zaytsev, który notował proste błędy. Z blokiem rywali zupełnie nie radził sobie też Filippo Lanza.

W polskiej drużynie ważne punkty zdobywał Michał Kubiak. Przyjmujący i kapitan obrońców tytułu przy stanie 13:8 popisał się pojedynczym blokiem na Zaytsevie. Piłkę setową dał biało-czerwonym as Bieńka, a partię zakończył skutecznym blokiem Piotr Nowakowski. W tym momencie na boisko wbiegli wszyscy rezerwowi, by razem z kolegami świętować awans do półfinału.

Mając w perspektywie mało czasu na odpoczynek przed sobotnim pojedynkiem z USA Heynen od drugiej partii posłał w bój rezerwowych, wymieniając niemal cały skład. Z "szóstki" na boisku pozostał tylko Bieniek. Walczący o honorowe pożegnanie z imprezą Włosi dokonali niewielkich korekt.

Gospodarze kontrolowali przebieg drugiej partii (8:5, 18:10) i nie mieli problemu z zapisaniem jej na swoim koncie. Kolejną otworzyli zdobyciem czterech punktów z rzędu. Grający bez presji Polacy stopniowo zmniejszali straty, a wszystko to dość spokojnie obserwował Heynen, który w pewnym momencie udał się na dłuższą pogawędkę z Kurkiem w kwadracie dla rezerwowych. Podczas przerw jedynym rozgrzewającym się zawodnikiem spośród Polaków był Dawid Konarski, który w trakcie tej partii pojawił się na boisku. Reszta skupiała się na dopingu kolegów.

Trzy punkty z rzędu biało-czerwoni zdobyli przy trudnej zagrywce Bartosza Kwolka, co dało im prowadzenie 10:8. Potem stopniowo powiększali prowadzenie, a ozdobą było skuteczne zbicie leworęcznego Aleksandra Śliwki... prawą dłonią na 22:17. Po raz kolejny setbola zespół gości wykorzystał, stawiając szczelny blok.

Dwie kolejne odsłony przebiegały pod dyktando Włochów, w których szeregach pojawiali się kolejni zawodnicy rezerwowi. Mimo wyraźnej porażki w tie-breaku po ostatniej piłce to Polacy mieli powody do świętowania.

Najwięcej punktów - 12 - zdobył Bieniek. Po drugiej stronie 16 "oczek" zanotował Zaytsev.

Półfinał z Amerykanami podopieczni Heynena rozegrają o godz. 21.15. O 17 o prawo gry w meczu o złoto powalczą Brazylijczycy z Serbami.