Polskie siatkarki po 10 latach przerwy mają szansę zdobyć medal mistrzostw Europy. W sobotę o godz. 18.30 w Ankarze zmierzą się w półfinale z Turcją. Trener Jacek Nawrocki wierzy w swój zespół, który, jak zapewnił "nie powiedział jeszcze ostatniego słowa".

Niedługo minie 10 lat, kiedy po raz ostatni kobieca reprezentacja osiągnęła znaczący sukces. W 2009 roku w Łodzi wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy. "Atlas Arena" także w tym roku okazała się szczęśliwa dla biało-czerwonych, które przy dużym wsparciu kibiców, dotarły do ćwierćfinału, eliminując w nim reprezentację Niemiec.

Po medal podopieczne Jacka Nawrockiego musiały jednak udać się do Ankary. W stolicy Turcji dokończony zostanie dość długi turniej, w którym po raz pierwszy wystąpiły 24 zespoły, a mecze rozgrywano w czterech miastach (oprócz Łodzi i Ankary, rywalizowano także w Budapeszcie i Bratysławie). Ankara to miasto które dobrze kojarzy się fanom siatkówki. 16 lat temu siatkarki prowadzone przez Andrzeja Niemczyka zdobyły pierwszy, historyczny tytuł mistrzyń Starego Kontynentu.

Trener Nawrocki stara się jednak unikać historycznych aspektów i porównań do drużyny Niemczyka.

Teraz jesteśmy zupełnie nowym zespołem, piszemy swoją historię i nowy rozdział żeńskiej siatkówki w Polsce - podkreślił w Ankarze podczas konferencji prasowej.

Nawrocki po zwycięskim meczu z Niemkami przyznał jednak, że pamięta dokładnie finał Polska - Turcja (3:0) z 2003 roku.

Nie byłem wówczas tak blisko żeńskiej siatkówki, ale akurat tego dnia wracaliśmy z moją drużyną Skrą Bełchatów z turnieju i zatrzymaliśmy się po drodze w restauracji, gdzie obejrzeliśmy to spotkanie - wspomniał.

O finał biało-czerwone zmierzą się z Turczynkami, których atutem będzie m.in. własna publiczność oraz... trener. Włoch Giovanni Guidetti to znakomity strateg i jeden z najbardziej utytułowanych szkoleniowców na świecie. Prowadzone przez niego reprezentacje - Niemcy i Włochy trzykrotnie zdobywały wicemistrzostwo Europy. Dwa lata temu z Turcją wywalczył brąz.

W drugim półfinale broniąca tytułu Serbia zmierzy się z Włochami. Pojedynek określony mianem "starcia gigantów" będzie jednocześnie okazją do rewanżu za ubiegłoroczny finał mistrzostw świata. W Japonii Serbki wygrały po dramatycznym spotkaniu 3:2.