Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu wracają do Państwowej Komisji Wyborczej. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, właśnie zapadła decyzja w tej sprawie. To konsekwencja zajść z nocy z 20 na 21 listopada, kiedy to do siedziby PKW wtargnęła grupa osób i rozpoczęła okupację jednego z pomieszczeń, domagając się dymisji wszystkich członków Komisji.

Według informacji naszego dziennikarza, może chodzić o stały posterunek kontroli pirotechnicznej przy wejściu do PKW. Funkcjonariusze BOR będą obsługiwać między innymi bramkę do wykrywania metalu i urządzenie prześwietlające rzeczy osób, chcących wejść do środka.

W ostatnim czasie zajmowali się tym pracownicy zewnętrznej firmy ochroniarskiej - tylko niekiedy był to BOR.

Ani MSW, ani Biuro Ochrony Rządu oficjalnie nie podają żadnych szczegółów, zasłaniając się tym, że decyzja jest niejawna. Wiadomo jedynie, że po ostatnim wtargnięciu demonstrantów do siedziby PKW, która znajduje się w gmachu Kancelarii Prezydenta, jej szef zwrócił się do resortu o powrót BOR-u do ochraniania tego budynku.

Sprawa ma związek z zajściami, do których doszło w nocy z 20 na 21 listopada, kiedy do siedziby Państwowej Komisji Wyborczej dostała się grupa osób, które rozpoczęły okupację jednego z pomieszczeń PKW. Po tym zdarzeniu PKW zdecydowała o przerwaniu prac. Po kilku godzinach policja podjęła interwencję, zatrzymując 12 osób. Wszystkim zatrzymanym zarzucono naruszenie miru domowego.

Według "Wprost", już w 2012 roku Kancelaria Prezydenta informowała MSW o "obniżeniu poziomu bezpieczeństwa, związanym z zakończeniem ochrony BOR w budynku przy ulicy Wiejskiej". Zwracała przy tym uwagę na zagrożenia związane m.in. ze zlokalizowaniem tam siedziby PKW.

(j.)