Anonimowi przedstawiciele administracji USA poinformowali w rozmowie z dziennikiem, że współpraca między NATO a powstańcami w ostatnich tygodniach stawała się ściślejsza i coraz bardziej "zabójcza" dla reżimu Kaddafiego. I to mimo że mandat ONZ przewiduje bardziej ochronę ludności cywilnej, niż opowiadanie się Sojuszu po którejś ze stron konfliktu. Jak relacjonuje "NYT", Stany Zjednoczone przez całą dobę monitorowały kurczące się rejony kontrolowane przez reżimową armię, przy czym samoloty Predator wykorzystywane były do tropienia i okazjonalnych uderzeń na siły Kaddafiego.

Jednocześnie Wielka Brytania, Francja i inne kraje rozmieściły w Libii specjalne siły, których zadaniem było szkolenie i zbrojenie powstańców - twierdzą cytowani przez dziennik dyplomaci.

Zawsze wiedzieliśmy, że nadejdzie moment, w którym skuteczność sił rządowych zmniejszy się na tyle, że nie będzie możliwe skuteczne dowodzenie - mówi jeden z rozmówców gazety - W tym czasie pojawiła się możliwość szkolenia i doposażenia sił powstańczych.

Eksperci zwracają też uwagę, że uderzenia NATO stały się w ostatnim czasie coraz bardziej precyzyjne. W sobotę było ich 39, zaatakowano 29 celów, w tym 22 w samym Trypolisie. Tymczasem w tygodniach po rozpoczęciu w marcu międzynarodowej operacji w Libii ataków powietrznych było średnio około 60 dziennie. NATO zaczęło działać mądrzej. Uderzenia były bardziej precyzyjne. Była lepsza koordynacja jeśli chodzi o unikanie zbędnych strat - komentuje analityk amerykańskiego think tanku RAND Corporation, Frederic Wehrey.

Prywatnie jednak wielu dyplomatów ostrzega, że może minąć jeszcze kilka dni lub nawet tygodni, zanim reżimowa armia zostanie całkowicie zneutralizowana lub Kaddafi i jego najbliższe otoczenie zdecydują się poddać.