Dwa tygodnie po rozpoczęciu międzynarodowej operacji w Libii, Kaddafi wciąż atakuje pozycje rebeliantów i nie respektuje rezolucji ONZ - przyznaje Pentagon w specjalnym oświadczeniu. Departament Obrony USA przyznaje, że dotychczasowe działania koalicji ograniczyły działania armii dyktatora, ale nie chronią w zadowalający sposób ludności cywilnej.

Wszyscy mieli nadzieję, że po pierwszych atakach dyktator podda się. Wycofa swoich żołnierzy i rozpocznie rozmowy z demonstrantami. Tak się jednak nie stało i zdaniem amerykańskich ekspertów - w większości weteranów - operacja w Libii zajmie już nie tygodnie, a długie miesiące i potrzebne będzie zaangażowanie wojsk lądowych.

Czas operacji z powietrza się kończy - mówił w telewizji CNN jeden z byłych żołnierzy walczących niegdyś w Wietnamie. Podkreślał, że gdyby Kaddafi miał ustąpić, to już by to zrobił. Kolejne bombardowania strategicznych obiektów nie wiele dadzą, bo te najważniejsze są już zniszczone.

Wielu republikanów wskazuje, że międzynarodowe siły mogą uniknąć interwencji lądowej tylko w jeden sposób - dozbrajając rebeliantów. Ale to niesie za sobą ryzyko. Nikt nie wie, czy nie obróci się to przeciwko zagranicznym żołnierzom, bo zachód wciąż mało wie o rebeliantach. Do zakończenia działań wzywają natomiast organizacje antywojenne w USA.