Pomoc udzielana powodzianom jest największa w historii - powiedział premier Donald Tusk. Zaapelował do polityków - w tym do kandydatów na prezydenta - o maksymalną odpowiedzialność za słowa, kiedy mówią o skali pomocy dla dotkniętych powodzią.

Premier zaznaczył po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, że powodzianie nie oczekują od polityków, żeby każdego dnia któryś z nich mówił: "a ja dam dwa, cztery razy więcej". Podkreślił, że pomoc, której powodzianom udziela państwo, jest największa w historii, na granicy naszej wytrzymałości.

Zwróciłem na to uwagę prezesowi Kaczyńskiemu, ale też apeluję do wszystkich innych polityków: dojrzałość i odpowiedzialność za państwo nie polega na tym, że co godzinę ktoś powie "a ja dałbym więcej pieniędzy". Pomoc dotyczy dziesiątków tysięcy rodzin, jest naprawdę duża, przed nami jeszcze naprawa dróg, mostów. Niektórym rodzinom musimy odbudować - za państwowe pieniądze - całe domy. Musimy przenieść kilka wsi w zupełnie inne miejsce. To są setki milionów złotych - podkreślił premier.

Jak ocenił, 6 tys. zapomogi dla powodzian to "nie jest mało", chociaż - przyznał - dla ludzi, którzy wiele stracili, to zawsze będzie za mało. Nawet od kandydatów oczekiwałbym maksymalnej odpowiedzialności za słowa w tak trudnym momencie - zaznaczył premier.

Przed posiedzenie RBN prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawił na konferencji prasowej program dotyczący usuwania skutków powodzi, którego koszt - według szacunków PiS - to 4 mld 320 mln zł. Jedna z propozycji zakłada zwiększenie pomocy dla rodzin powodzian do 12 tys. złotych.