Niszczyło wszystko co spotkało na swojej drodze. Powalone drzewa, uszkodzone drogi, zerwane linie energetyczne i wreszcie dachy. Przez cały dzień mieszkańcy Lubelszczyzny usuwali skutki piątkowej nawałnicy.

To było, jak tornado - mówili mieszkańcy Trzeszkowic. W ciągu kilku minut zrobiło sie ciemno, padał grad wielkości włoskich orzechów i wiał potwornie silny wiatr. Jeden huk i ryk. Patrzę, a tu już całe podwórko zaścielone tym dachem - mówiła reporterowi RMF FM mieszkanka Trzeszkowic.

W Zalesiu - kilka kilometrów dalej - wiatr wyrwał z korzeniami ponad 100-letni świerk. Jego pień trudno byłoby objąć rękami, a wiatr najpierw nim zakręcił, a później złamał, jak zwykły patyk i rzucił na dom. W tym huku, w tym wszystkim, nie było słuchać, kiedy to uderzyło w dom. Przecież widać wyrwany kawał muru - opowiada inny mieszkaniec. Róg domu i dach nadają się do kapitalnego remontu. Widząc zniszczenia aż ciarki przechodzą po plecach. To cud, że nikt nie zginął.