Już na początku przyszłego tygodnia skończy się piękna i słoneczna pogoda. Od wtorku nad całą Polską znów ulewne deszcze i gwałtowne burze. Synoptycy nie są w stanie przewidzieć niestety, czy te kolejne opady mogą przyczynić się do pojawienia się kolejnej fali powodziowej.

Specjaliści od pogody nie wiedzą bowiem dokładnie, gdzie i ile deszczu spadnie. Przykładem tego, jak bardzo zaskakująca może być pogoda, jest czwartkowa nawałnica, która przeszła nad Warszawą. Podczas gdy zalewało południowe dzielnice, deszczomierz na Okęciu zanotował tylko kilkumilimetrowy opad.

Na szczęście w górnych odcinkach rzek woda szybko opada. Rejony na mapach są już albo niebieskie albo żółte. To znaczy, że tam jest już stan albo normalny albo dochodzi do ostrzegawczego. Czyli tam jest retencja, to nie powinno wywołać trzeciej fali - tłumaczył szef IMiGW Mieczysław Ostojski.

Fala wezbraniowa, która płynie Wisłą jest prawie tak samo duża, jak poprzednio, ale jej kulminacja ma trwać krócej. W Warszawie najwyższy poziom wody pojawi się nie we wtorek rano, a dopiero po południu.