Kelnerzy nie mieli trudności, by wkraść się łaski swoich klientów. Od lat pracują w najdroższych restauracjach stolicy, które odwiedzały postacie z pierwszych stron gazet. Dbali o nich, wiedzieli, co lubią zjeść, co wypić, co im zaproponować tak, by nie "obrazić ich" ceną. Z niektórymi zaczęli się wręcz kumplować, np. ze Sławomirem Nowakiem. Kim są kelnerzy, którzy omal nie obalili rządu? - zastanawia się "Fakt".

Łukasz N. - menedżer w "Sowa i Przyjaciele" ma już postawione zarzuty. Jego brat Dawid N. - menedżer w Winosferze i jego dziewczyna Ewelina Ch. - menedżer w Amber Room w Pałacyku Sobańskich oraz Paweł D. - jeden najbardziej znanych w Polsce sommelierów, pracujący w Thai Thai są pod lupą śledczych.

Funkcjonariusze są przekonani, że cała czwórka ściśle współpracowała ze sobą. Dlatego nie jest wykluczone, że "gang kelnerów" może usłyszeć zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej.
Kiedy kompromitujące taśmy jedna po drugiej pogrążały kolejnych polityków ze świecznika, wszyscy zadawali sobie pytanie, jak to możliwe, by nagrywać wszystkich rządzących, nawet tych chronionych przez BOR. Szybko okazało się, że podsłuchy były zakładane w restauracjach tuż przed spotkaniami, już po sprawdzeniu lokali przez służby - tak było choćby w przypadku spotkania Radosława Sikorskiego z Jackiem Rostowskim. A to oznaczało, że urządzenia podsłuchowe mogły wnosić i wynosić jedynie osoby pracujące w lokalach.

Tak natrafiono na Łukasza N. Prokuratura ustaliła, że to właśnie on osobiście podkładał pluskwy. Prawdopodobnie w pilocie służącym do wzywania obsługi, który leżał na stole rozmówców. To dlatego nagrania są tak dobrej jakości - pisze "Fakt".

W środowym wydaniu "Faktu" także materiały nt. kulisów afery podsłuchowej.