Producenci oscarowej gali mają nowy pomysł na to, jak w czasach koronawirusa zapewnić bezpieczeństwo jej uczestnikom. Według nieoficjalnych informacji branżowego magazynu "Variety", rozważają możliwość podzielenia uczestników i prezenterów na grupy, które miałyby się wymieniać w trakcie ceremonii.

Producenci oscarowej gali mają nowy pomysł na to, jak w czasach koronawirusa zapewnić bezpieczeństwo jej uczestnikom. Według nieoficjalnych informacji branżowego magazynu "Variety", rozważają możliwość podzielenia uczestników i prezenterów na grupy, które miałyby się wymieniać w trakcie ceremonii.
Zdj. ilustracyjne /Wu Kaixiang/Photoshot /PAP/Photoshot

93. gala rozdania Oscarów odbędzie się 25 kwietnia. Ceremonia ma odbyć się na stacji kolejowej Union Station w Los Angelesa cześć artystyczna ma być transmitowana na żywo z Dolby Theatre.

Według najnowszych, nieoficjalnych informacji "Variety", producenci gali rozważają podzielenie jej uczestników na kilka grup ze względu na sytuację epidemiczną. Miałyby one wymieniać się w trakcie ceremonii na terenie Union Station. Pomiędzy wyjściem jednej grupy a wejściem kolejnej cała przestrzeń miałaby być dezynfekowana. Nie wiadomo na razie, ile takich grup miałoby powstać i jak cała sytuacja wpłynęłaby na kształt ceremonii. 

Producenci oscarowej gali początkowo deklarowali, że nie chcą, by było to wydarzenie hybrydowe, łączące elementy tradycyjnej gali z łączeniami z nominowanymi - np. za pośrednictwem Zooma. Jak pisze jednak "The Hollywood Reporter", po fali krytyki ze strony nominowanych mają zmienić zdanie i ostatecznie zezwolić na zdalne łączenia. Byłoby to korzystne zarówno dla osób, które pochodzą spoza Stanów Zjednoczonych, a ich kraje wprowadziły ograniczenia dotyczące podróżowania, jak i dla gwiazd, które kręcą nowe filmy w bezpiecznych "bańkach" w rożnych częściach świata. W tym wypadku konieczność osobistego stawienia się na ceremonii - z kwarantanną przed wyjazdem i po nim - mogłaby wywołać znaczące opóźnienia i straty finansowe.