Liczę na zespoły afrykańskie, bo po raz pierwszy te mistrzostwa odbywają się na kontynencie afrykańskim i po raz pierwszy będzie niesamowita motywacja dla tych drużyn - mówi Henryk Kasperczak w rozmowie z Łukaszem Królem z eLO RMF. Trener Wisły Kraków był przez 8 lat selekcjonerem reprezentacji afrykańskich.

Nigeria czy Wybrzeże Kości Słoniowej mają generacje piłkarzy, dla których jest to ostatnia szansa, żeby coś pokazać. Myślę o generacji Drogby, generacji zawodników starszych i Nigerii, gdzie w tej generacji jest słynny zawodnik Kanu. Na drugim biegunie jest reprezentacja Kamerunu - wyjaśnia Kasperczak.

Trener Wisły Kraków swoją pracę w Afryce rozpoczął w 1994 roku obejmując kadrę Wybrzeża Kości Słoniowej, później prowadził drużyny Tunezji, Maroka, Mali i Senegalu. Afryka w ciągu tych 16 lat radykalnie się zmieniła. Afrykańscy piłkarze, fizycznie predysponowani do bycia wielkimi sportowcami, są zawodowcami wymienianymi w gronie najlepszych na świecie. Szkoleni są na różnorakie sposoby przez europejskich trenerów w ośrodkach zorganizowanych przez kluby ze starego kontynentu. Są jednak i duże problemy. Dla tych, którzy grają w krajach zachodnich, gdzie zarabiają wielkie pieniądze, reprezentowanie swojego kraju zaczyna być mniej patriotyczne, wszystko opiera się na pieniądzach - opowiada Kasperczak

Pieniędzy brakuje również w afrykańskich federacjach dlatego często tamtejsze zespoły nie mogą spotykać się w komfortowych warunkach na zgrupowaniach i sparować z najlepszymi. Brak odpowiednich możliwości finansowych powoduje, że ten poziom afrykańskich zespołów jest niższy od europejskiego - dodaje trener Wisły i przyznaje, że praca w Afryce wymaga od zagranicznych szkoleniowców odpowiedniego przystosowania się i uszanowania panujących w niej obyczajów.

Mnie nigdy nie przeszkadzało to, że zawodnicy przed meczem śpiewali, tańczyli, bawili się. W ten sposób się przygotowywali. Wszystko zależy od grupy, jak oni myślą, jak podchodzą do przygotowania do określonego meczu - wspomina.

Afrykańscy zawodnicy bardziej respektują zagranicznych szkoleniowców niż swoich. Są bardzo oddani, respektują ludzi, trenera, samych siebie, są bardzo ambitni i solidarni w tym co robią. Zawsze chcą pokazać się z lepszej strony. Są to cechy bardzo ważne, gdyż spowodują, że będą oni walczyć z dużą determinacją do samego końca. Potwierdzeniem słów Henryka Kasperczaka jest fakt, że spośród sześciu ekip reprezentujących kontynent afrykański na tegorocznych mistrzostwach świata, aż pięć prowadzonych jest przez zagranicznych szkoleniowców. Trenerem RPA jest Brazylijczyk Carlos Alberto Parreira, Ghany Milovan Rajevac z Serbii a Kamerunu Francuz Paul Le Guen. WKS prowadzi Szwed Sven-Göran Eriksson a jego rodak Lars Lagerback jest szkoleniowcem Nigerii. Dwaj ostatni swoje reprezentacje przejęli kilka miesięcy temu, wcześniej nie mając żadnego doświadczenia w pracy z zespołami z czarnego lądu i jeśli Erikssona można jeszcze nazwać obieżyświatem, tak Lagerback całą swoją trenerską karierę spędził w Szwecji. Obejmując reprezentację podzielonego kraju podjął się trudnego wyzwania, ale w ocenie trenera Kasperczaka może sobie poradzić.

Nigeria Lagerbacka dzisiaj w Johannesburgu zmierzy się z Argentyną Diego Maradony. Dla obu drużyn będzie to pierwszy mecz turnieju. Wszystkie pierwsze mecze są najtrudniejsze. One decydują o przyszłości zespołu. W każdej grupie są 4 zespoły, więc wygrywając pierwszy mecz można powiedzieć, że na 50 proc. jest się zakwalifikowanym do następnej rundy, chociaż nie zawsze. Często jednak później wystarczy w tych dwóch następnych meczach zremisować i to wystarcza do zapewnienia sobie dalszej gry - kończy Henryk Kasperczak.

Łukasz Król - eLO RMF