​Dania po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu barażowym z Irlandią w eliminacjach piłkarskich MŚ jest zawiedziona i winę zrzuca się na "prymitywnie" obronną grę gości i fatalny stan murawy na stadionie narodowym Parken, co "podcięło skrzydła szybkim gospodarzom".

"Irlandczycy grają niesłychanie prymitywnie, lecz pokazali nam, że są w tym bardzo dobrzy" - skomentował dziennik "Ekstrabladet"

"Mecze barażowe są egzaminem dojrzałości dla nowego selekcjonera Norwega Age Hareide, jego młodej drużyny i projektu, który przywiózł do Danii. To jednak jest rzeczywistość już tylko w dwóch kolorach - czarnym i białym. Pierwsza część tej batalii nic nie zmieniła i pozostał nam więc egzamin poprawkowy w Dublinie" - napisał dziennik "BT".

Inne media nawiązały do Williama Shakespeare'a przypominając, że przed 400 laty książę Danii Hamlet wypowiedział na zamku w Helsingoer słowa "być albo nie być", które jak w tragicznym dramacie teraz po latach mają podobne znacznie dla wszystkich Duńczyków.

Gazeta "Ekstrabladet" podkreśliła, że "publiczność przygotowała wspaniały nastrój, lecz wychodziła w diametralnie innym po tym nudnym meczu, który zepsuli nam Irlandczycy swoją defensywną grą. Nie tak miało być i pozostało nam żyć tylko nadzieją".

Hareide i piłkarze skrytykowali murawę na stadionie, która, ich zdaniem, zabiła szybkość i finezyjność gospodarzy oraz wymusiła inną niż zakładano grę.

Bramkarz Leicester City Kasper Schmeichel ocenił, że "na takiej trawie gra się na angielskich stadionach piątej ligi".

Hareide poszedł dalej i stwierdził, że przygotowanie murawy na prestiżowym obiekcie narodowym było skandalem i skierował apel do federacji piłkarskiej DBU: Należy natychmiast zerwać kontrakt z odpowiedzialnym za murawę klubem FCK Kopenhaga lub rozgrywać mecze w innym mieście.

(ph)