Brazylia w końcu zagrała mniej więcej zgodnie z oczekiwaniami, Kolumbia mnie rozczarowała, a Niemcy… Niemcy to Niemcy. Żal tylko Neymara, bo jego kontuzja powoduje, że Brazylia straci sporą część blasku, który przecież i tak na mundialu pokazuje dość oszczędnie.

Brazylia atakująca, dynamiczna, szybka - to w końcu był porządny mecz ekipy "Canarinhos". W końcu już piąty na mundialu, więc jak wszystkie tryby miały zaskoczyć, to kiedy jak nie teraz? Kolumbia w pierwszej połowie rozczarowała. Nie wiem, czy to nerwy, czy zmęczenie czy po prostu klasa rywala, ale coś spowodowało, że grali słabiej niż dotychczas. Pod koniec meczu ładnie gonili, starali się, ale na Brazylię to nie wystarczyło. "Los Cafeteros" jadą do domu, ale James Rodriguez ma szanse na tytuł króla strzelców. Sześć goli w pięciu meczach to wynik na piątkę z plusem.

Brazylia gra dalej, ale awans został okupiony kontuzją Neymara, który już na mundialu nie zagra i żółtą kartką kapitana Thiago Silvy. Jego zabraknie w półfinale. Luis Felipe Scolari stanie więc przed jednym z największych wyzwań w karierze. Jak zagrać z Niemcami bez dwóch liderów? Jeśli "Canarinhos" marzą o tytule mistrzowskim, to już teraz można powiedzieć jedno - jeśli im się uda, fani w Brazylii będą o tym opowiadać przez wiele lat, bo będzie to mistrzostwo zdobyte po ogromnych problemach i w przekroju całych mistrzostw po średniej, mało przekonującej grze.

Po boisku biega 22 facetów a na końcu wygrywają Niemcy - Gary’ego Linekera cytuję z pamięci. Trzeba jednak przyznać, że nasi zachodni sąsiedzi mają się czym chwalić. Wczoraj awansowali do półfinału mistrzostw świata po raz czwarty z rzędu. W XXI wieku nie było jeszcze mundialu, w którym nie znaleźli by się w czołowej czwórce. W Brazylii zachwycili właściwie tylko raz - z Portugalią. Później nie byli już tak efektowni, ale kolejni rywale okazują się słabsi. Także Francja, która przecież na mundialu grała całkiem nieźle. Na Niemców to zbyt mało.

Przypomnę jeszcze tylko, że od 1966 roku Niemcy tylko trzy razy nie znaleźli się w półfinale mistrzostw świata. Kibice w moim wieku mogą być zaskoczeni. Cóż, piłkarsko dorastaliśmy w okresie niemieckiej posuchy. Dwie mundialowe wpadki to lata 1994 i 1998. Poprzednia to rok 1978. Gerd Muller, Karl-Heinz Rummenigge, Rudi Voller, Jurgen Klinsmann, Miroslav Klose, Thomas Muller. A przecież to tylko napastnicy. W innych formacjach też w tym czasie nie brakowało gwiazd. Trzeba powiedzieć szczerze - na przestrzeni ponad 40 lat Niemcy są najmocniejsi, ale w tym czasie tylko dwa razy zdobyli mistrzostwo. Czy uda się po raz kolejny? Droga jeszcze długa...