Tygodnik „Sieci” dotarł do nagrania z ostatniego posiedzenia komisji Millera badającej katastrofę w Smoleńsku. "Dyskusja ekspertówwygląda na farsę. Do ostatnich minut toczone są absurdalne spory, jak zapisać w raporcie to, czym nas karmiono przez długie miesiące, a co nie daje się udowodnić. Przyznają to sami członkowie KBWLLP" - twierdzi tygodnik. Jak podkreśla gazeta, mimo to założone przez komisję na początku tezy - wina załogi i naciski ze strony gen. Błasika - zostają podtrzymane.

Tygodnik „Sieci” dotarł do nagrania z ostatniego posiedzenia komisji Millera badającej katastrofę w Smoleńsku. "Dyskusja ekspertówwygląda na farsę. Do ostatnich minut toczone są absurdalne spory, jak zapisać w raporcie to, czym nas karmiono przez długie miesiące, a co nie daje się udowodnić. Przyznają to sami członkowie KBWLLP" - twierdzi tygodnik. Jak podkreśla gazeta, mimo to założone przez komisję na początku tezy - wina załogi i naciski ze strony gen. Błasika - zostają podtrzymane.
Wrak tupolewa /Przemysław Marzec /RMF FM

Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego przyjęła raport końcowy z badania katastrofy w Smoleńsku 25 lipca 2011 roku. Jak pisze "Sieci", zanim to nastąpiło, odbyła się dyskusja nad kilkoma newralgicznymi punktami tego dokumentu. Centralną postacią jest szef komisji, jednocześnie minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. W ostatnim dniu pracy swojego zespołu z pozycji laika zadaje "ekspertom" wiele trudnych pytań. Ci nie umieją jednak wytłumaczyć mu kluczowych ustaleń. Powstaje niewyobrażalny chaos, którego nie potrafi uporządkować sam przewodniczący. Słychać, że przez 15 miesięcy pracy nie opanował podstawowej terminologii. Jego wypowiedzi brzmią tak, jakby komisja właśnie zaczynała badanie, a jej szef - niemający wcześniej do czynienia z tymi zagadnieniami - brał korepetycje z lotniczego elementarza - czytamy w tygodniku.

Komisja jest przekonana, że w ostatnich chwilach lotu w kokpicie znajdował się gen. Andrzej Błasik. Członkowie nie potrafią się zgodzić, czy obecność dowódcy Sił Powietrznych zakłócała pracę załogi, czy nie - relacjonuje "Sieci". Według tygodnika błędów załogi mają dowodzić wrażenia badaczy. Minister pyta, co to jest próbne podejście do lądowania. Chwilami jest nawet... wesoło, sala wybucha śmiechem. Komisja deliberuje nad istnieniem zasady "cichego kokpitu" (ostatecznie dochodząc do wniosku, że takowa nie istnieje), powinnościami rosyjskich kontrolerów i wieloma innymi kwestiami. Konsensu brak. Nie byłoby to aż tak niepokojące, gdyby nie fakt, że mówimy nie o starcie działania komisji, lecz jej ostatnim posiedzeniu. Zrezygnowany Miller w pewnym momencie załamuje ręce: "Właściwie możemy zacząć pracę od początku" - pisze tygodnik. 

  "Sieci"