Do końca marca Rosja ma odpowiedzieć na polską notę w sprawie zwrotu wraku prezydenckiego samolotu TU-154. Przez prawie pięć lat od katastrofy smoleńskiej Rosjanie ignorowali wszelkie żądania oddania szczątek samolotu i czarnych skrzynek. Jak mantrę powtarzano: oddamy, gdy zakończy się nasze śledztwo. Komitet Śledczy uparcie milczy, a Rosja już nawet nie udaje, że cokolwiek dzieje się w prowadzonym przez Komitet Śledczy dochodzeniu.

Polska traktowana jest jak wróg, więc Kreml wraku i czarnych skrzynek teraz nie odda - twierdzi politolog Iwan Prieobrażenski.  

Na Kremlu w ogóle nie liczą się z reakcją Warszawy. Stosunki pomiędzy nami są na najniższym możliwym politycznym poziomie, chociaż to wciąż nie jest bezpośrednia konfrontacja. Jednak żadna ze stron nic nie straci na jeszcze mocniejszym pogorszeniu stosunków - mówi Prieobrażenski w rozmowie z korespondentem RMF FM, Przemysławem Marcem.

Jego zdaniem, pytanie o zwrot wraku teraz nie ma żadnego sensu, ponieważ rosyjskie władze przyjmują to wyłącznie jako polityczną demonstrację i nie będą zastanawiać się nad tym poważnie.

Andriej Piontkowski, znany działacz opozycyjny mówi z kolei wprost: wraku nigdy wam nie oddadzą.

Jest za dużo znaków zapytania wokół tej katastrofy. Moskwa ma coś do ukrycia niezależnie od obecnej sytuacji politycznej - wyjaśnia Piontkowski.
 
Takie decyzje podejmuje się u nas na najwyższym politycznym szczeblu, moim zdaniem Moskwa nigdy tego (wraku - red.) nie odda. Obiecała odpowiedzieć do końca marca na notę, ale w sytuacji pogorszenia stosunków z Polską, gdy to Polskę oskarżają o udział w ukraińskim kryzysie, nie oddadzą, a to znaczy, że Moskwa ma co ukrywać - mówi Piontkowski.

Zdaniem działacza, Polska poza apelami nie ma żadnej realnej możliwości nacisku na Kreml, a w samej Rosji o tej katastrofie nikt już nie pamięta i nie zadaje żadnych pytań.

(abs)