Gwałtowny skok ciśnienia w kadłubie samolotu, wybuch, ogon samolotu oderwany jeszcze w locie - to ustalenia ekspertów zespołu parlamentarnego w sprawie katastrofy smoleńskiej, o jakich dyskutowano w czasie "Debaty Smoleńskiej". Na konferencji głos zabrali m.in. profesorowie Binienda, Nowaczyk, Szuladziński i doktor Berczyński. Wszyscy ostro skrytykowali raport w sprawie katastrofy przygotowany przez komisję Jerzego Millera.

Zobacz również:

Na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie odbyła się konferencja naukowa "Debata Smoleńska". Jak poinformował śledzący ją reporter RMF FM Tomasz Skory, eksperci zespołu parlamentarnego poddawali ostrej krytyce oficjalny raport o katastrofie w Smoleńsku przygotowany przez komisję pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera.

Co ciekawe, na debacie nie stawili się członkowie jego komisji. Jak sugerują obserwatorzy, może mieć to związek z ustaleniami niezależnych ekspertów, którzy otwarcie podważyli tezy postawione w raporcie komisji Millera. Badacze mówili bowiem wyraźnie o gwałtownym skoku ciśnienia w kadłubie samolotu, być może wywołanym jednym lub dwoma wybuchami. Profesor Nowaczyk stwierdził wręcz, że ogon samolotu prawdopodobnie (tak wynika z jego badań) został oderwany jeszcze w locie. Naukowcy zwrócili też uwagę usunięcie z dokumentacji MAK-u i komisji Millera tzw. wskaźnika TAWS38. Z analizy jego zapisu wynika zaś, że fałszywa jest nawet trajektoria lotu w jego ostatnich sekundach.

Rzecz o brzozie


Głos podczas debaty zabrał także prof. Binienda, który przedstawił proporcje samolotu i wyniki badań drzewa, o które prezydencki tupolew miał zahaczyć. Naukowiec podkreślił, że Tu-154 jest modelem o dosyć mocnych skrzydłach, a słynna "pancerna brzoza" była chora, przez co cała konstrukcja drzewa była osłabiona. Co więcej, z prezentacji eksperta wynikało, że - ze wszystkich wariantów przeprowadzonego eksperymentu - nie było żadnego przypadku, w których skrzydło nie przełamałoby drzewa.

W debacie naukowej udział również wziął dr inż. Wacław Berczyński, ekspert parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską. Konstruktor boeinga stwierdził, że to niemożliwe, aby tupolew - spadając z wysokości ok. 20 m z prędkością przy podchodzeniu do lądowania - mógł rozpaść się na tysiące kawałków, nawet po zderzeniu z brzozą.

Szef ekspertów Millera odrzucił zaproszenie


Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek już wcześniej zapowiadał, że 5 lutego nie pojawi się na debacie o przyczynach katastrofy. Tłumaczył, że nie spotka się z zespołem ekspertów, bo badanie wypadków lotniczych musi być odseparowane od polityki. Niestety, zespół parlamentarny jest złożony z samych polityków - podkreślał.

Specjalistom zespołu Macierewicza - Biniendzie i Nowaczykowi - Lasek zarzucał, że ich wypowiedzi "bardziej przypominają manifest polityczny niż wypowiedzi ekspertów". Lasek mówił również, że od dłuższego czasu nieformalnie działa zespół ekspertów, który ma wyjaśniać opinii publicznej kwestie związane z katastrofą smoleńską. Ma on przypominać ustalenia komisji Millera oraz proces, który doprowadził do wyciągnięcia przez nią takich, a nie innych wniosków. Odpowiedzi na pytania osób, które mają wątpliwości co do przebiegu katastrofy, miałyby pojawiać się na specjalnej stronie internetowej.

W odpowiedzi na apel Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010 o udział w spotkaniu z ekspertami zespołu Macierewicza w dniu 5 lutego Lasek zadeklarował, że spotka się z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej, ale w innych okolicznościach.