Dla globalnego telewidza to tylko kolejny odcinek serialu. W Polsce ten film raczej nikogo nie przekona. W dodatku jest już nieaktualny.

Jeden z nielicznych rosyjskich świadków występujących w dokumencie wspomina, że żadne ciało nie było kompletne. Narrator informuje też, że "dokładna analiza przeprowadzona przez ekspertów z Polski i Rosji wykazuje, że na szczątkach nie ma śladów materiałów wybuchowych". Co z relacjami o niektórych nienaruszonych ciałach? Co z wysokoenergetycznymi cząsteczkami? Wydaje się, że od czasu zakończenia realizacji filmu te tezy się zdezaktualizowały.

Ponadto kilka cytatów z filmu emitowanego przez National Geographic budzi innego rodzaju wątpliwości. Co miał na myśli autor tekstu narracji pisząc o "kontrowersyjnej rocznicy" mordu w Katyniu? Co dziś pomyślą np. premier albo szef dyplomacji, słysząc o śledztwie, w którym "ostatecznie dwa zwaśnione państwa potrafiły osiągnąć porozumienie i pracować razem, by osiągnąć wspólny cel"? Ani słowa o bezskutecznych prośbach o zabezpieczenie wraku. Ani słowa o ponawianych wnioskach o pomoc prawną.

Pod koniec zeszłego roku dwa różne sondaże przeprowadzone w Polsce dały identyczny wynik: nie więcej niż 56 procent ankietowanych stwierdziło, że wierzy w ustalenia komisji MAK i Millera, czyli w wersję przedstawioną w filmie. Zbywanie etykietą teorii spiskowej tych, którzy myślą, że wersja z brzozą to lipa, milionom polskich widzów wydać się może drogą na skróty.

Inna sprawa, że w Polsce taki film nikogo nie przekona. Zwolennicy wersji o wypadku i tak zauważą, że obraz spójnie prezentuje sekwencję wydarzeń nad Smoleńskiem i potwierdza, że przyczyny tragedii są arcyboleśnie proste.

Zwolennicy wersji o zamachu zauważą z kolei, że dysproporcja między rozmiarem tupolewa i brzózki w fundamentalnej dla całej narracji scenie symulacyjnej, mogłaby wzbudzić zastanowienie nawet u Tatiany Anodiny.

Tak czy owak miliony globalnych telewidzów będą chrupać chipsy, łykać ryż albo gryźć bliny i tylko pobieżnie śledzić akcję. Większość z nich, dzięki tej produkcji po raz pierwszy usłyszy o ukrywanym przez dziesięciolecia mordzie w Katyniu. Ale jeśli chodzi o "popularną maszynę" - tupolewa,  to po obejrzeniu odcinka widzowie zapewne pomyślą, że Polacy to zapatrzeni w przeszłość, totalnie nieodpowiedzialni bałaganiarze.

I jeszcze jeden cytat z filmu "Śmierć prezydenta": "Na szali znajduje się duma narodu, a nawet jego polityczna przyszłość". I tu wszyscy się zgodzą, chociaż to zdanie mogą rozumieć na różne sposoby.