Jeśli nie teraz, to dopiero w maju. Szanse na wyjazd polskich archeologów do Smoleńska niebawem zmaleją prawie do zera - ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Naukowcy u boku prokuratorów mieli sprawdzić teren katastrofy tupolewa, by postronne osoby nie wykopywały z ziemi szczątków maszyny. Terminu wyjazdu wciąż nie ma, a z powodu warunków atmosferycznych za kilka dni wyjazd nie będzie miał sensu.

Jedyną przeszkodą, by nasi naukowcy wyjechali do Smoleńska, jest brak ostatecznej zgody strony rosyjskiej. Polska prokuratura, u boku której mieli jako biegli pracować archeolodzy, spełniła wszystkie wymagania Rosjan - mówi prokurator generalny Andrzej Seremet.

Myśmy dokonaliśmy już wszystkiego, czego chciała strona rosyjska, jeśli chodzi o ekspedycję archeologów. Oni chcieli dokładnego rozpisania na role oraz tego co mają robić i wskazania tych osób. Teraz ruch jest po stronie rosyjskiej. Oni mogą powiedzieć - jutro przyjeżdżajcie, pojutrze - wyjaśnia.

Pomysłodawca wyjazdu archeologów i pilotujący sprawę minister Michał Boni też żyje w przekonaniu, że archeolodzy lada dzień wyjadą. Uruchomiliśmy wszystko, co jest potrzebne organizacyjnie - podkreśla.

Okazuje się jednak, że nie do końca, bo najważniejsze osoby w tej operacji, czyli archeolodzy, nic nie wiedzą o ewentualnym wyjeździe. My mamy wiadomość, że na razie musimy czekać. Sens oczywiście będzie coraz mniejszy, właściwie do połowy października jest jeszcze możliwość realizacji tego zadania, ale potem czekać trzeba będzie znów do wiosny - twierdzi prof. Andrzej Buko - szef Instytutu Archeologi i Etnologi PAN.

Po 15 października nie ma po co jechać do Smoleńska z powodów pogody. Deszcze i zmarznięta ziemia nie pozwolą na badania - dodaje.