Nowa Demokracja i socjalistyczna partia PASOK, które dominowały na greckiej scenie politycznej przez prawie cztery dekady - płacą cenę za przeciągający się, głęboki kryzys finansowy. Po podliczeniu 95 proc. głosów po niedzielnych wyborach wynika, że obie partie nie uzyskały większości parlamentarnej.

Konserwatywna Nowa Demokracja zdobyła zaledwie 19,2 proc. głosów. Przywódca tej partii zamierza podjąć próbę utworzenia rządu koalicyjnego. Ma na to trzy dni. Jeśli się to nie powiedzie, kolejną próbę podejmie partia, która zajęła drugie miejsce, czyli Radykalna Koalicja Lewicy, na którą głosowało 16,3 proc. wyborców. Trzecie miejsce zajął socjalistyczny PASOK. Wczoraj partia ta zdobyła 13,6 proc. głosów. W 2009 roku wygrała wybory z wynikiem 43,92 proc.

Skrajnie prawicowa, antyimigrancka Złota Jutrzenka zdobyła - według sondażu exit poll - 6-8 proc. głosów. Jeśli potwierdzi się ta prognoza, Złota Jutrzenka znajdzie się w parlamencie. Próg wyborczy wynosi 3 proc.

Gdyby żadnej z tych partii nie udało się utworzyć koalicji, Grecję czekają nowe wybory.

Politycy płacą za kryzys

Analitycy jednogłośnie stwierdzają, że wyborcy rozgniewani dwoma latami oszczędności, na które Grecja przystała, by otrzymać wielomiliardowe pakiety ratunkowe, w obliczu groźby bankructwa, masowo odwrócili się od głównych sił politycznych, zwracając się ku mniejszym partiom. Przywódca PASOK Ewangelos Wenizelos przyznał, że jego partia zapłaciła cenę za działania, podejmowane w związku z kryzysem.

Podczas swojego ostatniego publicznego wystąpienia przed wyborami Wenizelos ostrzegał wyborców przed niebezpieczeństwem głosowania na partie przeciwnych programowi oszczędnościowemu narzuconemu Grecji przez UE i MFW. Jeśli pójdziecie tą drogą, znajdziemy się poza strefą euro, i to nie dlatego, że ktoś nas wyrzuci, ale dlatego, że nie będziemy w stanie wytrzymać ekonomicznego ciężaru pozostania w strefie wspólnej waluty i będziemy błagać, aby nam pozwolono odejść - powiedział Wenizelos.

Niemiecka agencja dpa skwitowała grecki sondaż exit poll słowami: "hiobowa wieść dla strefy euro". W tej chwili w ogóle nie wiadomo, jaki grecki rząd będzie negocjował z międzynarodowymi kredytodawcami. Gdyby nowy rząd nie dotrzymał zobowiązań dotyczących oszczędności, Grecja mogłaby zostać pozbawiona pomocy z zagranicy, co z kolei mogłoby oznaczać bankructwo.