Pracownicy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wizytowali posterunki na pasie granicznym na Podlasiu. W swoim raporcie podkreślili konieczność doposażenia żołnierzy i organizacji szkoleń. O swoich wnioskach poinformowali resort obrony.

Od 7 do 9 grudnia pracownicy Wydziału ds. Żołnierzy i Funkcjonariuszy Biura RPO wizytowali kilkadziesiąt posterunków na pasie granicznym na Podlasiu. Prowadzili rozmowy z żołnierzami i ich przełożonymi. Wcześniej RPO pytał szefa MON o warunki socjalne, sposób przygotowania do służby w nietypowych warunkach i pomoc psychologiczną dla żołnierzy kierowanych do wsparcia Straży Granicznej.

Jak przekazało Biuro RPO w opublikowanej w piątek informacji, po wizytacji rzecznik stwierdził, że "trudna i stresująca służba na granicy jest dla wielu żołnierzy nowym doświadczeniem, do czego nie byli szkoleni".

RPO przedstawił MON problemy i wnioski zgłaszane przez żołnierzy: konieczność doposażenia w kurtki puchowe i obuwie zimowe. Zasygnalizował też, że z powodu niskich temperatur żołnierze stawiali improwizowane zadaszone posterunki ogrzewane kozą.

"Należy podkreślić prezentowane przez wszystkich rozmówców wysokie morale oraz świadomość wagi misji. Z rozmów wynika też pozytywna ocena funkcjonowania Centrum Pomocy Rodzinom żołnierzy strzegących granicy" - podkreśliło Biuro RPO w opublikowanej w piątek informacji.

Namioty droższe niż hotel

Najtrudniejszą sytuację wizytatorzy stwierdzili w Mielniku, gdzie żołnierze 10 Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa zostali "zgrupowani w części na podmokłym terenie, w bezpośrednim pobliżu Bugu", a nagrzewnice namiotów często się psuły. Problem został rozwiązany - żołnierze zostaną przekwaterowani do kontenerów mieszkalnych" - stwierdzili przedstawiciele RPO.

Dowódcy zgrupowania Białowieża przedstawili wizytującym dane, z których wynika, że po uwzględnieniu kosztów transportu elementów składowych obozowiska oraz związanych z eksploatacją, zakwaterowanie żołnierzy pod namiotami jest droższe niż zakwaterowanie w hotelach lub innych kwaterach. W tej sprawie zastępca RPO interweniował w grudniu u szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych.

"Z odpowiedzi wynika, że przeprowadzona analiza jednoznacznie wskazuje, iż miesięczne koszty zakwaterowania żołnierzy w kontenerach mieszkalnych w Białowieży będą znacznie niższe od obecnie ponoszonych związanych z zakwaterowaniem w hotelach w Białowieży" - przekazało Biuro RPO. Zaznaczyło zarazem, że wyliczone koszty nie uwzględniają odszkodowania, które poniesie Skarb Państwa w związku z wprowadzeniem w Białowieży zakazu przebywania w strefie przygranicznej. "W ocenie rzecznika łączny koszt zakwaterowania żołnierzy w hotelach w Białowieży okaże się wówczas niższy" - zrelacjonowało Biuro RPO.

Przedstawiciele rzecznika stwierdzili, że dzięki dostępnej tam bazie noclegowej "żołnierze mogą odpocząć po ciężkiej służbie w bardzo dobrych warunkach, co pozytywnie wpływa na ich morale, np. żołnierze 34 Brygady Kawalerii Pancernej z Żagania praktycznie w 100 proc. wracają na granicę - choć z uwagi na bagienny teren to jeden z trudniejszych odcinków do zabezpieczenia".

Rozmowy z żołnierzami świadczą, że im gorsze warunki służby, tym chętniej korzystają oni ze zwolnień lekarskich po powrocie z rotacji.

"Trudny teren służby na pasie granicznym (lasy, bagna oraz rejony przyległe do Bugu), a także niskie temperatury i częste opady spowodowały budowanie przez żołnierzy zaimprowizowanych drewnianych zadaszonych posterunków (często ogrzewanych tzw. kozą), przed którymi dodatkowo palone są ogniska. Drewno opałowe zapewniają nadleśnictwa, samorządy i poszczególne osoby. Dostarczany jest też węgiel do piecyków" - poinformowało Biuro RPO.

Nie każdy żołnierz może wrócić do domu

Służby na granicy pełnione są w cyklu 8 lub 12 godzinnym w patrolach dwuosobowych, w których skład wchodzi co najmniej jeden doświadczony żołnierz. Wielu z nich ma za sobą misje wojskowe w Iraku czy w Afganistanie. Rotacja zgrupowań odbywa się najczęściej co 14 dni. Po tygodniowym pobycie w domu żołnierze wracają do służby na granicę.

RPO zwrócił uwagę, że niektórzy żołnierze 4 Pułku Przeciwlotniczego z Czerwieńska pełnią nieprzerwanie służbę w rejonie Dubicz Cerkiewnych od początku listopada 2021 r., co wynika z braku możliwości kadrowych wymiany w tym samym czasie wszystkich żołnierzy.

Żołnierze pełnią służbę na granicy z bronią długą i mają do niej nieograniczony dostęp, także po służbie. Jedynie żołnierze zgrupowania Białowieża po służbie przekazują magazynki z amunicją do depozytu, natomiast sama broń pozostaje pod ich opieką.

"Specyficzna służba na granicy w trudnych i stresujących okolicznościach (prowokacje służb białoruskich, kontakt z agresją imigrantów) jest dla wielu całkowicie nowym doświadczeniem, do którego żołnierze nie byli szkoleni. Brak wyćwiczonych metod działania w tak diametralnie różnej sytuacji, może powodować u niektórych poczucie niepewności co do poprawności podejmowanych w stresie działań" - stwierdził RPO.

W piśmie do ministra obrony zawarł wniosek o uwzględnienie w planach szkoleń tematów, jak np. "walka z tłumem", podobnie jak w przypadku żołnierzy przygotowywanych do misji wojskowych (ostatnio na Bałkanach).


Braki w doposażeniu


Inne wnioski dotyczą doposażenia żołnierzy w kurtki puchowe (jakie mają wojska specjalne). "Nie są one wprawdzie przeznaczone na tę strefę klimatyczną, jednak dolegliwe mrozy, a także fakt, że żołnierze ubierają się na tzw. cebulkę, a większość elementów nie stanowi regulaminowego umundurowania", przemawia - zdaniem rzecznika - za takim rozwiązaniem.

RPO wystąpił też o dostarczenie obuwia zimowego - nie wszyscy, szczególnie młodzi żołnierze, je otrzymali. Brakuje też małych rozmiarów gumofilców dla kobiet.

RPO postuluje także "doposażenie żołnierzy w tarcze i pałki oraz gaz łzawiący w plecakach (z uwagi na większy zasięg niż miotacze ręczne)".

Zdaniem RPO konieczne jest też przyspieszenie realizacji zamówień wyposażenia i nadanie pierwszeństwa zamówieniom na potrzeby żołnierzy pełniących służbę na granicy. "Zarówno dowódcy jak i żołnierze wyrażali stanowczą dezaprobatę dla procesu realizacji zapotrzebowani" - zauważyło Biuro RPO.

Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek poprosił ministra Mariusza Błaszczaka o stanowisko w opisanych sprawach.