Władze Wysp Kanaryjskich oszacowały, że od wtorku w środkowej i północnej części Teneryfy spłonęło już prawie 8,5 tys. hektarów lasów. Z powodu zagrożenia pożarowego służby ewakuowały już ponad 26 tys. osób.

Pożar na Teneryfie pojawił się we wtorek wieczorem w parku przyrody w pobliżu wulkanu Teide. Ze względu na silny wiatr, żywioł błyskawicznie rozprzestrzenił się po wyspie.

W sobotę wieczorem w płomieniach znajdowały się lasy na terenie 11 gmin. Jak powiedział podczas konferencji prasowej szef autonomicznego rządu Wysp Kanaryjskich Fernando Clavijo, ogień pochłonął ponad jedną trzecią lasów na Teneryfie.

Siła tego żywiołu jest ogromna. Tylko dzięki ogromnej pracy wykonanej przez osoby walczące z pożarem skala zniszczeń nie jest większa - zaznaczył.

Dodał, że walka z ogniem jest bardzo ciężka, a z powodu trudnych warunków meteorologicznych, m.in. silnego wiatru, kanaryjskie służby nie są w stanie uporać się z pożarem. Z ogniem walczy ponad 250 strażaków, którzy są wspierani z powietrza przez 19 samolotów i śmigłowców gaśniczych.

Z szacunków obrony cywilnej Wysp Kanaryjskich wynika, że walka z żywiołem minionej nocy prowadzona była na obszarze przekraczającym ponad 6 tys. hektarów. Dotychczas spłonęło prawie 8,5 tys. hektarów.

Fernando Clavijo poinformował, że z obszaru zajętego lub zagrożonego przez żywioł przewieziono w bezpieczne miejsca ponad 26 tys. osób.

Hiszpańskie media zgodnie przyznają, że ogromnym sukcesem strażaków jest to, iż po ponad 80 godzinach od wybuchu pożaru - biorąc pod uwagę trudne warunki atmosferyczne - ani nikt nie zginął, ani nie spłonął żaden dom.

Szef autonomicznego rządu Wysp Kanaryjskich na konferencji prasowej przekazał, że służby wszczęły śledztwo w sprawie przyczyn pożaru.