Ogień na greckiej wyspie Rodos rozprzestrzenił się rano w stronę strefy turystycznej, co jest spowodowane zmianą kierunku wiatru. Z zagrożonych pożarami miejsc ewakuowało się już ponad 30 tys. osób, w tym ok. 2 tys. drogą morską. Wśród ewakuowanych są Polacy, których Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało o telefonicznej pomocy konsularnej.

Sytuacja na greckiej wyspie Rodos jest bardzo trudna. Pożar, który szaleje tam od pięciu dni, minionej nocy gwałtownie zmienił kierunek. Front płomieni rozciąga się na dziewięć kilometrów.

Żeby tego było mało, pojawiły się nowe zarzewia ognia. To nie jest pożar, który skończy się jutro czy pojutrze. Będzie płonął przez wiele dni - powiedział rzecznik straży pożarnej Vassilis Varthakogiannis, którego cytuje agencja AFP.

Z żywiołem na Rodos walczą nie tylko Grecy, ale i słowaccy strażacy. Akcję wspierają rzecz jasna samoloty i śmigłowce gaśnicze.

Wiadomo, że ogień strawił ogromne połacie lasu na górzystym terenie (co też samo w sobie utrudnia akcję gaśniczą). Pożar w sobotę uszkodził co najmniej trzy hotele w nadmorskiej miejscowości Kiotari.

Zeszłej nocy ustawiliśmy zapory przeciwpożarowe wokół miejscowości Laerma, ale dziś rano zmiana kierunku wiatru o 180 stopni sprawiła, że pożar rozprzestrzenił się w stronę strefy turystycznej - powiedział lokalnym mediom Konstantinos Taraslias, zastępca burmistrza Rodos.

Ponad 30 tys. ewakuowanych

Szalejące na Rodos pożary sprawiły, że już ponad 30 tys. osób zostało ewakuowanych ze swoich domów drogą lądową i morską w bezpieczne miejsca.

Z plaż w rejonie miejscowości Kiotari i Lardos w południowo-wschodniej części wyspy ewakuowało się co najmniej 2 tys. osób, w tym turyści. W akcję były zaangażowane zarówno statki greckiej straży przybrzeżnej, jak i prywatne łodzie. Pomagało też wojsko.

Portal dziennika "Kathimerini" podał, że ewakuacja ok. 2 tys. osób przebiegła jak dotąd "bez incydentów" i dotyczyła niespełna 10 proc. lokali turystycznych.

Na ewakuację z wyspy wciąż czeka 1200 osób. Władze wezwały do opuszczenia miejscowości Pefki, Lindos i Kalathos, które są zagrożone pożarem.

W Atenach rząd powołał przy resorcie spraw zagranicznych specjalny sztab kryzysowy, który będzie kierował akcją ewakuacji zagranicznych turystów.

Ewakuowani są kwaterowani w różnych miejscach na wyspie, m.in. w niezagrożonych hotelach.

Polacy wśród ewakuowanych

Wśród ewakuowanych są Polacy. Jak przekazał RMF FM nasz słuchacz, którego siostra i jej rodzina przebywali w Kiotari, sytuacja jest tam dramatyczna.

Są pod gołym niebem i powoli zaczyna brakować np. wody - relacjonował.

Polska Agencja Prasowa przytacza historię pani Katarzyny z Wejherowa, która wypoczywała w hotelu Olive Garden w Lardos. W piątek o godz. 22:15 otrzymała informację od operatora turystycznego, że sytuacja jest opanowana. W komunikacie zapewniono, że "wszystkie hotele pozostają bezpieczne".

Jednak - jak relacjonuje turystka - już wtedy nad hotelem pojawiał się dym z pożaru, a personel hotelu wychodził na zewnątrz i obserwował niebo. Gdy nagle zarządzono ewakuację, panią Katarzynę i innych turystów wywieziono na Rodos do hotelu Rodos Palac. Hotel w ogóle nie przygotowany na nasz przyjazd. Brak jakiejkolwiek organizacji - opowiada turystka.

Okazało się, że w hotelu nie ma dla nas pokoi. Dzieci spały na podłodze i krzesłach. Ja próbowałam drzemać - opowiada pani Katarzyna, zaznaczając, że warunki są spartańskie.

W tej chwili polscy turyści nadal są w wielkiej sali konferencyjnej. Jest tu masa ludzi, jest bardzo ciepło - relacjonuje turystka. Zaznacza, że Polaków jest dużo. Nie ma paniki, a turyści sami między sobą wymieniają się informacjami.

Ambasada RP w Atenach poinformowała, że na Rodos przebywają Polacy z pięciu biur podróży. Turyści z biur Grecos, Itaka i Rainbow zostali ewakuowani lub są w trakcie ewakuacji. Rainbow ewakuowało ok. 200 klientów, ale nie ma kontaktu z ośmioma osobami. W miejscowości Lindos przebywa grupa ok. 10 osób, które zostały ewakuowane przez biuro podróży Coral i pozostawione bez noclegu.

Placówka dyplomatyczna ma kłopoty ze skontaktowaniem się z biurem TUI i ustaleniem, w jakiej sytuacji są jego polscy klienci na Rodos. Wiadomo, że w 22 hotelach przebywa 250 osób.

Biuro TUI przekazało wcześniej, że część polskich turystów otrzymała informację o koniecznej ewakuacji, ale nie zapewniono im transportu. Ponadto część dróg jest zablokowana.

"Na miejscu występuje duży chaos komunikacyjny oraz problemy z połączeniami telefonicznymi i internetem" - głosi komunikat ambasady, która podkreśla jednak, że "placówka w Atenach monitoruje sytuację".

MSZ poinformowało o telefonicznej pomocy konsularnej

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaapelowało o śledzenie komunikatów i stosowanie się do poleceń służb. Wiceszef resortu Paweł Jabłoński opublikował informację o telefonicznej pomocy konsularnej, którą można uzyskać pod numerem telefonu +30 693 655 4629.

Paweł Jabłoński poinformował, że większość polskich turystów jest już w bezpiecznej części wyspy (szacowana liczba turystów z Polski na terenach zagrożonych pożarami wynosiła ok. 1200 osób). Grupę Polaków przyjęła do siebie konsul honorowa na Rodos, ale część nadal czeka na ewakuację.

Jak powiedział reporterce RMF FM wiceszef MSZ, jest duży chaos, bo bardzo wielu turystów próbuje wydostać się z miejsc zagrożonych pożarem. Minister apeluje o wykonywanie poleceń greckich służb i śledzenie komunikatów oraz kontakt telefoniczny z naszym konsulatem.

Prognozy nie są optymistyczne...

Greckie władze ostrzegają przed bardzo wysokim ryzykiem pojawienia się dziś kolejnych pożarów na Rodos i w innych rejonach Grecji.

Meteorolodzy ostrzegają, że fala upałów utrzyma się do końca miesiąca. Miejscami słupki termometrów mogą pokazać dziś nawet 45 st. Celsjusza.

Pożary są powszechne w Grecji, ale bardziej gorące, suche i wietrzne miesiące lata sprawiły, że w ostatnich latach częstotliwość ich występowania znacząco wzrosła.