Do grudnia krakowska prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie kradzieży napisu z muzeum Auschwitz. Śledczy czekają na dokumenty ze Szwecji.Prawdopodobnie dotrą one do Krakowa w połowie września.

Materiały dotyczące m.in. przesłuchania trzech osób będą jeszcze musiały zostać przetłumaczone na język polski. Do grudnia pozostaną też w areszcie zarówno Anders Hoegstroem, podejrzany o zlecenie kradzieży, jak i współpracujący z nim Polacy: Marcin A. i Andrzej S.

Do kradzieży napisu doszło 18 grudnia 2009 r. Napis odnaleziono 70 godzin później we wsi koło Torunia. Sprawcy pocięli go na trzy części. Z ustaleń prokuratury wynika, że pięciu Polaków działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji. Trzech z nich przyznało się do winy. Złożyli oni wnioski o dobrowolne poddanie się karze. W marcu zostali skazani na kary od półtora roku do dwóch i pół roku więzienia.

Aktem oskarżenia nie zostali jednak objęci pozostali podejrzani - Andrzej S. i Marcin A. Obaj kontaktowali się z Andersem Hoegstroemem, dlatego prokuratura uznała, że bez przesłuchania Szweda materiał dowodowy przeciwko nim będzie niepełny.

Hoegstroemowi postawiono zarzut nakłaniania dwóch Polaków do kradzieży napisu. Szwedowi grozi kara od roku do 10 lat więzienia. Został on zatrzymany w lutym w Sztokholmie. W kwietniu został wydany Polsce.