W środę resort zdrowia poinformował o odnotowaniu 1234 nowych zakażeń koronawirusem w Polsce. "Przekroczenie tysiąca zakażeń nie było żadnym zaskoczeniem. Taka sytuacja zapowiadana była już od dawna" - oceniła w rozmowie z PAP prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Zakładu Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie. "Nie da się uniknąć tego porównania, że tam, gdzie jest najmniej zaszczepionych, odnotowywanych jest teraz najwięcej zakażeń" - podkreśliła.

Najbardziej obciążone ryzykiem są te regiony w Polsce, w których poziom wyszczepienia jest bardzo niski, m.in. podlaskie, lubelskie, podkarpackie - oceniła w rozmowie z PAP prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. Podkreśliła, że według prognozy, która została przygotowane przez Interdyscyplinarny Zespół Modelowania Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego, szczyt zakażeń spodziewany jest na przełomie października i listopada. 

Najbardziej optymistyczne modele mówią o kilku tysiącach zakażeń dziennie. Według najgorszego scenariusza rozwoju pandemii, będzie to od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy - wyjaśniła ekspertka z Zakładu Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.

Szuster-Ciesielska oceniła, że ta fala epidemii koronawirusa będzie bardziej wypłaszczona i może potrwać nawet do marca. To nie będzie gwałtowny spadek zachorowań z tygodnia na tydzień, a raczej będzie rozciągnięty w czasie - zaznaczyła. Z całego kraju dochodzą sygnały o niezasłanianiu ust i nosa czy braku utrzymywania dystansu w pomieszczeniach zamkniętych. To wszystko razem będzie wpływało, niestety, na zwiększenie liczby zakażeń - podsumowała. 

Dr Sutkowski: Czwarta fala będzie się rozkręcała

Czwarta fala trwa, sądzę, że już od pewnego czasu, ale teraz przyspiesza i osiąga takie wartości zakażeń, jakie były na koniec września projektowane - zauważył w rozmowie z PAP prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. Czwarta fala będzie się rozkręcała. Myślę, że nie będzie to poziom, który wymagałby nadzwyczajnych środków, choć być może regulacje dotyczące osób zaszczepionych pomogłyby nieco i spowodowały lepszą frekwencję na szczepieniach - ocenił lekarz.

Dr Sutkowski podkreślił, że jest to "pandemia osób niezaszczepionych", ale wciąż "jesteśmy w dobrej sytuacji". Jak stwierdził, jeszcze nie jest tak, że trzeba podnosić larum i bić w dzwony.

Należy z jednej strony zachować umiar w ocenach, a z drugiej strony należy sobie powiedzieć, że to, iż dziś jest dobrze, nie znaczy, że będzie to trwało w nieskończoność - powiedział lekarz. Zaznaczył, że co prawda jest późno, "żebyśmy ocknęli się w niektórych sytuacjach i w niektórych zachowaniach", ale nie jest zbyt późno na to, aby się zaszczepić i pilnować się, aby się nie zakazić.

Zapytany o to, czego można się spodziewać w najbliższych tygodniach, dr Sutkowski powiedział, że jego zdaniem "będziemy mieli narastającą falę potwierdzonych przypadków zakażeń, zwiększającą się liczbę hospitalizacji i - niestety - zajętych łóżek respiratorowych".

Ekspert podkreślił, że sytuacja epidemiczna zależy od regulacji, ale przede wszystkim "od nas samych".

Każda hospitalizacja (której możemy uniknąć - przyp. red.), każda szkoła, którą musimy zamknąć, każdy zgon covidowy czy nadmiarowy, związany z niedostaniem się pacjenta do lekarza czy nieuzyskaniem na czas porady - to wszystko koszty zdrowotne, indywidualne i społeczne, które będą w tej czwartej fali. Powinniśmy jednak pomyśleć trochę nie tylko o sobie, ale i o naszym otoczeniu. I zmobilizować się do takich działań jak szczepienia, a także pewna uważność - podsumował dr Sutkowski.