Bardzo się cieszę, że łóżka w szpitalach rezerwowych nie są zajęte - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Jak zaznaczył, szpitale rezerwowe to "twarda rezerwa" na okoliczność, gdyby na przykład uderzyła trzecia fala epidemii koronawirusa. Dodał, że rząd popełnia błędy, ale stara się na nich uczyć.

Podczas sesji Q&A na Facebooku premier mówił o tym, że obecnie jest 40 tys. wolnych łóżek covidowych przygotowanych dla pacjentów, a 20 tys. łóżek jest zajętych. Ta sytuacja się poprawiła w ostatnich kilku dniach - więcej mamy łóżek przybywających w systemie niż nowych pacjentów Covid - dodał.

Szef rządu pytany, czy jest sens organizować szpital na Stadionie Narodowym, bo nie wydaje się, żeby był problem z brakiem łóżek, odpowiedział, że on się bardzo cieszy, że "łóżka w szpitalach rezerwowych nie są zajęte".

Pamiętacie państwo w październiku, na początku listopada, gwałtownie przybywało chorych, gwałtowanie przybywało również chorych wymagających hospitalizacji i wtedy podejmowaliśmy decyzje o szybkim tworzeniu szpitali rezerwowych, które nazwaliśmy czwartą linią obrony - powiedział Morawiecki i dodał, że trzy pierwsze "linie obrony" to były obostrzenia i zasady: dystans, dezynfekcja, maseczki.

Jak dodał, "szpitale rezerwowe to nasza twarda rezerwa na okoliczność, gdyby z powrotem uderzyła np. trzecia fala, a szczepionki jednak by nie dojechały ani w lutym, ani w marcu". Musimy być na to gotowi - powiedział szef rządu.

"Popełniamy błędy"

Morawiecki został zapytany o błędy, jakie popełnił rząd w walce z pandemią koronawirusa. Generalnie oczywiście, że popełnialiśmy błędy i muszę z pokorą powiedzieć, że zapewne będą się one zdarzać w przyszłości, ale staramy się na tych błędach uczyć - odpowiedział premier.

Jako przykład błędu popełnionego przez rząd w walce z pandemią, Morawiecki wymienił decyzję związaną z zamknięciem cmentarzy tuż przed 1 listopada.

Można było spróbować przewidzieć gwałtowny przyrost (zakażeń - PAP) na tydzień przed zamknięciem cmentarzy, bo zamknąć cmentarze na dwa lub trzy dni wcześniej, to efekt byłby bardzo podobny. Bardzo wielu ludzi pojechałoby na cmentarze w dniach poprzedzających dzień zamknięcia, ale można było - może tutaj zabrakło nam wyobraźni - zamknąć, czy poinformować o tym dwa tygodnie wcześniej - powiedział Morawiecki.

Tylko dwa tygodnie wcześniej cały czas jeszcze żyliśmy nadzieją, i takie informacje otrzymywaliśmy od naszych doradców, ekspertów, analityków, epidemiologów, że może te cmentarze będą mogły być otwarte. Więc tutaj to pewnie mogliśmy zmienić - powiedział premier.