W pięćdziesięciomilionowej Kolumbii, która przeżywa trzecią falę wzmożonego ataku pandemii koronawirusa, oficjalny komunikat rządowy ogłoszony w piątek rano mówi o „nowym tragicznym rekordzie”: w ciągu 24 godzin zmarło tam prawie siedemset osób i wykryto 32 997 nowych przypadków choroby, co stanowi największą liczbę od początku ataku Covid-19 w tym kraju.

Według prognoz ekspertów Uniwersytetu Waszyngtońskiego, w lipcu liczba śmiertelnych ofiar pandemii przekroczy w Kolumbii osiemset dziennie.

Krajem wstrząsały przez minione siedem tygodni wielotysięczne protesty uliczne przeciwko drożyźnie bezwzględnie tłumione przez  zmilitaryzowaną policję. Zmusiły one rząd prezydenta Ivana Duque, który objął władzę w sierpniu 2018 roku, do wycofania się z ogłoszonych wcześniej podwyżek podatków od podstawowych artykułów konsumpcyjnych.

Związki zawodowe, organizator protestów,  zdecydowały o zawieszeniu masowych demonstracji ze względu na szybki wzrost zakażeń koronawirusem.

Brakuje respiratorów

Prawie połowa nowych przypadków choroby przypada na stolicę kraju, Bogotę, gdzie wykryto ich w czwartek 15 572. Zajętych było w szpitalach 97 proc. stanowisk intensywnej terapii.  Również w dwóch największych po stolicy miastach  Kolumbii - Medellin i Cali -  zaczęło brakować wolnych respiratorów, choć liczbę stanowisk intensywnej terapii w szpitalach zwiększono od początku pandemii z nieco ponad pięciu tysięcy do trzynastu tysięcy.

Według piątkowego komunikatu kolumbijskiego Ministerstwa Zdrowia,  jedną dawkę szczepionki przeciwko koronawirusowi otrzymało dotąd nieco ponad 16 milionów mieszkańców kraju, a dwie dawki - ok. 5,4 miliona.

Prezydent obwinia protestujących

Kolumbia stała się dziesiątym krajem świata wśród najmocniej zaatakowanych przez pandemię Covid-19, a prezydent Ivan Duque obciąża odpowiedzialnością za szybki wzrost zgonów spowodowanych tą chorobą związki zawodowe i innych organizatorów masowych zgromadzeń i pochodów antyrządowych. Jak oblicza prezydent, "gdyby nie te protesty, dałoby się uniknąć ponad dziesięciu tysięcy zgonów w ciągu ostatnich tygodni".

Protesty objęły cały kraj nazajutrz po ogłoszonej 28 kwietnia przez rząd Ivana Duque drastycznej podwyżce podatku IVA na podstawowe artykuły konsumpcyjne, którą prezydent uzasadniał wzrostem wydatków na walkę z pandemią. Wprawdzie już po pierwszych protestach rząd wycofał się z podwyżek, jednak  ogólnokrajowy strajk generalny i uliczne demonstracje trwały prawie dwa miesiące. Jak podało Biuro Obrony Praw Człowieka ONZ, którym kieruje Michelle Bachelet, była prezydent Chile, wskutek działań kolumbijskiej policji, która pacyfikowała pokojowe demonstracje uliczne, poniosło śmierć 56 ich uczestników.  

"Wobec bezowocności dotychczasowych rozmów z rządem" Kolumbijski Krajowy Komitet Strajkowy, w skład którego wchodzą przedstawiciele  organizacji społecznych i związkowych, zawiesił  do 20 lipca, do posiedzenia parlamentu, na którym przedstawi swe projekty legislacyjne,  spotkania z przedstawicielami rządu. Odbywały się one co środę przy "wspólnym stole negocjacji". Komitet oskarża rząd o "niewłaściwe kierowanie walką z pandemią" (między innymi  o "przedwczesne otwarcie gospodarki" w kwietniu tego roku), co w znacznej mierze miało stać się przyczyną tego, że Kolumbia znalazła się w pierwszej dziesiątce krajów świata  najmocniej doświadczonych przez koronawirusa.