Jeszcze w lutym możliwe jest otwarcie najmocniej dotkniętych kryzysem branż: taki - bardzo zawoalowany - sygnał wysłał do przedsiębiorców premier Mateusz Morawiecki. Chodzi o restauracje, siłownie i hotele.

Premier wskazał w trakcie konferencji prasowej, że gastronomia, hotelarstwo i branża fitness musiały zostać zamknięte, ponieważ zgodnie z uwagami ekspertów, siłownie, restauracje czy hotele to miejsca sprzyjające rozprzestrzenianiu się zakażeń koronawirusem. Jednocześnie szef rządu podkreślił, że wolałby, "żeby te branże działały jak najszybciej, żeby były ponownie otwarte".

Dlatego w ciągu najbliższych 10 dni rząd chce opracować we współpracy z przedstawicielami branż protokoły ich działania w okolicznościach pandemicznych.

Myślę, że będziemy chcieli te protokoły w lutym - ale trudno mi powiedzieć, od którego lutego - wdrażać w życie - stwierdził Mateusz Morawiecki.

Zastrzegł jednak, że tempo otwierania tych branż zależeć będzie od liczby zakażeń, tempa szczepień i sytuacji w krajach ościennych.

Szef rządu zaznaczył, że "jeśli za 5-10 dni nastąpi gwałtowny przyrost zakażeń, zgonów, to z całą pewnością będziemy musieli nasze plany zrewidować". Jak podkreślił, sytuacja związana z pandemią "jest nadal bardzo trudna".

Mając na uwadze to, jak zachowuje się nowa mutacja koronawirusa w Wielkiej Brytanii, ale również na kontynencie - w Niemczech, w Republice Czeskiej, musimy zachować dużą elastyczność reagowania. Stąd też tak ważne jest to, żeby wszyscy trzymali się obostrzeń, rygorów, zakazów - podkreślił.

Morawiecki zaapelował do wszystkich przedsiębiorców dotkniętych skutkami koronawirusa, by składali wnioski o pomoc państwa, "natomiast przestrzegali obostrzeń, bo one ratują wszystkim życie, zdrowie".

Co z przedsiębiorcami otwierającymi swoje biznesy? Najpierw rozmowa, potem kary

Premier odniósł się także do rozszerzającego się buntu przedsiębiorców. Część firm mimo obowiązujących restrykcji zdecydowała się na otwarcie swoich biznesów, za dwa tygodnie otworzyć ma się cała branża fitness.

Co zrobi państwo? Najpierw mają być telefony. Już od soboty urzędnicy Ministerstwa Rozwoju dzwonią do firm zapowiadających wznowienie działalności i przekonują, że to zły pomysł. Wskazują, z jakiej formy wsparcia firma może skorzystać, i przypominają, że złamanie zakazów z tej pomocy wyklucza.

Jeżeli akcja telefonowania nie przyniesie rezultatów, to do każdej otwartej wbrew zakazom firmy ma przyjść kontrola policji i sanepidu. Każdy przedsiębiorca ma dostać ostrzeżenie, a jeśli okaże się, że ostrzeżenia są ignorowane, to rozpocznie się bezlitosne nakładanie mandatów.

Na tym jednak nie koniec - każdy właściciel takiej firmy może się spodziewać kontroli innych aspektów działalności, na przykład: przestrzegania zasad BHP, kontroli przeciwpożarowej, podatkowej czy przestrzegania prawa pracy.

Premier podczas konferencji prasowej przyznał jednak, że "są tacy przedsiębiorcy, ludzie, którzy nie chcą się stosować do przepisów".

Dlatego raz jeszcze apeluję, my będziemy poprzez Głównego Inspektora Sanitarnego, poprzez sanepid powiatowy realizować plan kontroli i będziemy egzekwowali obecne przepisy. Niestety sytuacja jest na tyle skomplikowana, że musimy cały czas utrzymywać te rygory, po to, żeby wirus nie rozlał się w dużo szerszym zakresie po całym społeczeństwie - powiedział Mateusz Morawiecki.