Brytyjski premier Boris Johnson zapewnił, iż nie wprowadzi żadnych dalszych ograniczeń covidowych przed Bożym Narodzeniem. Jednocześnie nie wykluczył późniejszego zaostrzenia restrykcji.

W wyemitowanym we wtorek nagraniu wideo Johnson powiedział, że "ludzie mogą realizować swoje świąteczne plany". Wezwał do ostrożności i zasugerował wykonanie testu na obecność koronawirusa przed spotkaniem ze starszymi krewnymi.

Sytuacja pozostaje niezwykle trudna, ale też zdaję sobie sprawę, że ludzie czekają, aby dowiedzieć się, czy ich plany bożonarodzeniowe nie zostaną zakłócone. Tym, co mogę powiedzieć dziś wieczorem, jest to, że naturalnie nie możemy wykluczyć żadnych dalszych środków po Bożym Narodzeniu, a my będziemy stale śledzić dane - zrobimy wszystko, co konieczne, aby chronić zdrowie publiczne - mówił szef brytyjskiego rządu. 

Mimo ciągłej niepewności co do kilku rzeczy - ciężkości Omikronu, niepewności co do wskaźników hospitalizacji lub wpływu podawania szczepionek i dawek przypominających - nie sądzimy, aby dzisiaj było wystarczająco dużo dowodów, aby uzasadnić jakiekolwiek bardziej rygorystyczne środki przed Bożym Narodzeniem" - wyjaśnił Johnson. Zastrzegł jednak, że wariant Omikron "nadal rośnie z prędkością niepodobną do niczego, co widzieliśmy wcześniej", więc jeśli sytuacja ulegnie pogorszeniu, rząd będzie gotowy, by podjąć działania.

Kilka godzin wcześniej szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon ogłosiła, że nie wprowadzi restrykcji przed świętami, ale od 26 grudnia ograniczona zostanie maksymalna liczba osób, mogących brać udział w wydarzeniach masowych, co w przypadku wielu z nich oznacza, że odbędą się bez publiczności bądź zostaną odwołane. Od 27 grudnia wrócą niektóre restrykcje w lokalach gastronomicznych. Z kolei w poniedziałek rząd Walii ogłosił, że od 26 grudnia wszystkie zawody sportowe będą się odbywać przy pustych trybunach.